Gdzie i co zjeść, czyli kulinarny przewodnik po Bukareszcie

W Bukareszcie króluje tradycyjne rumuńskie jedzenie. Rumuni lubią swoją mamałygę, flaki na maśle i mleku oraz wieprzowe kiełbaski. W stolicy jednak przybywa nowych, modnych miejsc dla młodych ludzi. Można wylegiwać się w hamaku w ogrodach ukrytych za zabytkowym pałacem, spróbować międzynarodowych klasyków w świetnie zaprojektowanych, inspirowanych światowymi trendami wnętrzach, wreszcie wypić drinka na dachu z widokiem na zachodzące za linią miasta słońce.

Jak smakuje rumuńska kuchnia? Poznaj listę dań, których musisz spróbować!

Poniżej znajdziecie wielokrotnie przeze mnie sprawdzane adresy. Pogrupowałam je według menu – na kuchnię tradycyjną i kuchnię międzynarodową. Na końcu listy znajdziecie parę kawiarni, barów i klubów, w których wieczór w Bukareszcie łatwo przeciągnąć do świtu. Zresztą w stolicy Rumunii nie warto chodzić spać.

Gdzie w Bukareszcie spróbować tradycyjnej kuchni rumuńskiej?

Casa Universitarilor, Strada Dionisie Lupu 46
Eklektyczny pałac z akcentami architektury gotyckiej od 2007 roku jest własnością uniwersytetu. Na tyłach działa duży ogród restauracyjny, pod zadaszeniem, z wyglądu przypominający sanatoryjne i wczasowe przybytki z czasów PRL-u. Przy długich, zasłanych białymi obrusami stołach piją wino profesorowie i studenci, podstarzałe elegantki w fikuśnych kapeluszach, wielopokoleniowe rodziny i chłopackie bandy ścigające się na kieliszki.

Sądząc po obłokach dymu, na każdego gościa przypada przynajmniej rama szlugów, co w sumie nie przeszkadza, bo restaurację otula soczysty, zielony park i produkowane przez niego świeże powietrze. Nikt tu nie wpada na chwilę, jedzenie jest tylko pretekstem, by leniwie spędzać godziny na rechotaniu, zwłaszcza że ceny są konkurencyjne w porównaniu z innymi lokalami. Obsługa jest dyskretna i doświadczona, starsi panowie i panie w białych koszulach bezszelestnie uzupełniają dania i nieomylnie odgadują zachcianki.

To moje ukochane miejsce w Bukareszcie. Każdy pobyt w tym mieście zaczynam od wizyty w Casa Universitarilor. Sentymentalne również – to tutaj odbyło się moje bardzo, bardzo kameralne wesele. Przyjechaliśmy do restauracji tuż po uroczystości w polskiej ambasadzie – my i nasi świadkowie. Casa była jeszcze pusta, mieliśmy ją więc tylko dla siebie. Obsługa puściła nam stare piosenki i pomiędzy kolejnymi kęsami obiadu mogliśmy tańczyć do starych włoskich szlagierów, jak choćby „Acapulco”.

Zjecie tu mititei (w menu podana jest nawet gramatura, wynosi 35 gramów, a jedna kiełbaska kosztuje 2 leje), limbă cu măsline (czyli jęzor z oliwą; 10 lei), faszerowane papryki w pomidorach, oraz cascaval pane – nieprzyzwoicie kaloryczny smażony w panierce ser. Za butelkę wina zapłacicie maksymalnie 30 lei.

Casa Universitarilor

Casa Gorjană, Strada Domnita Anastasia 13
To tu po raz pierwszy w życiu zjadłam karpia, który nie smakował błotem. Namówił mnie kelner, twierdząc, że jeśli wcześniej nie jadłam rumuńskiego karpia z delty Dunaju, będę zachwycona. Ryba była świeżutka, podekscytowany kelner przyniósł mi ją zresztą przed upieczeniem. Sam karp nie przypominał naszego polskiego – miał drobną, złotą, pomarańczową wręcz łuskę, w smaku zaś kojarzył się z rybami morskimi. Był nieco słodkawy i mięsisty. Jeśli się na niego zdecydujecie, zamówcie jeszcze na przystawkę ciekawą rzecz – chrupiące kuleczki z cielęcego móżdżku.

Casa Gorjana Nakarmiona Starecka Bukareszt

Casa Gorjana Nakarmiona Starecka Bukareszt

Vatra, Brezoianu, Strada Actor Ion Brezoianu 19
Rustykalna, cepeliowska karczma z całym repertuarem klasyków kuchni rumuńskiej. Bez spróbowania ciorbă de burtă (15 lei), czyli fenomenalnych słodkich flaków na maśle zabielanych śmietaną, nie macie po co wracać do Polski. Korzystajcie z okazji i zamówcie jeszcze ciuperci muntenesci, czyli pieczarki nadziewane orzechami (21 lei), sarmale românești, przypominające nieco nasze gołąbki (32 leje), oraz soczyste mititei (6 lei za sztukę), wieprzowo-wołowe kiełbaski z czosnkiem podane z musztardą. Warto również spróbować pasty z ikry karpia, pasty z pieczonego bakłażana, przeglądu lokalnych twarogów, a na deser – cycastych, gorących pączków papanasi, oblanych śmietaną i podanych z jagodami. W przypadku tych ostatnich nie krygujcie się, bierzcie całą porcję dla siebie. To najlepsze papanasi, jakie jadłam w Rumuni.

La Copac, Strada Pitar Moș 23
Bistro mieści się w starej, malowniczej willi z przylegającym do niej ogrodem. „La Copac” dosłownie znaczy „moje drzewo” – i rzeczywiście wielkiej, starej morwy rozkładającej gałęzie jak parasol przed wejściem nie sposób przeoczyć. W jej cieniu kryją się młodzi ćmiący papierosy bukareszteńczycy. Komu przeszkadza dym, przenosi się do urokliwego wnętrza, dwóch sal ze starymi piecami kaflowymi i z ludowymi dekoracjami konsekwentnie utrzymanymi w biało-czerwonej tonacji. W długiej karcie La Copac znajdziecie nieskończone wariacje na temat kurczaka i ziemniaków, ale też ciekawe i piekielnie ostre jagnięce kiełbaski, sporo surówek (wspaniałe buraczki z chrzanem) i zup. W weekendy kucharzom zdarza się przenieść do ogródka, gdzie w wielkim kociołku przyrządzają te ostatnie.

La Copac Nakarmiona Starecka

La Copac Nakarmiona Starecka

La Mama, parę lokalizacji
Mama karmi grillowanym mięsem; polecam zamówić paterę z rumuńskim „mięsnym jeżem”, żeby posmakować paru jego rodzajów. Godne polecenia są również flaki na maśle, czyli ciorba de burta, gulasz węgierski, buraczki z chrzanem oraz, na deser, oczywiście papanasi! W La Mama porcje są kopiaste, a ceny uczciwe, co tłumaczy kłębiące się czasami przed restauracjami kolejki wygłodniałych turystów. I choć tych ostatnich jest tu całkiem sporo, nie poczujecie się jak w urlopowej kantynie. Kelnerzy znają angielski, kłaniają się w pas i mają doskonałe maniery, nawet przy rozlewaniu najtańszego, ale wciąż wspaniałego rumuńskiego wina. 

Caru’cu Bere, Strada Stavropoleos 5
Największa – i z największym ruchem turystycznym – restauracja z tradycyjną kuchnią rumuńską (i browar), ulokowana w pięknej, zabytkowej kamienicy zaprojektowanej przez polskiego architekta Zygfryda Kofczyckiego w 1875 roku przy wejściu do starego miasta od strony Calea Victoriei. Wystrój restauracji jest jeszcze bardziej spektakularny od elewacji, dlatego nawet jeśli nie planujecie zasiąść przy jednej z długich ław, zerknijcie chociaż na neogotyckie, mieniące się kolorowym światłem wpadającym przez zabytkowe witraże, mroczne wnętrze. Miejsce popularne, szczególnie w porze lunchu (za 25 lei można zjeść zupę, danie główne z dodatkami i deser), ale wieczorami również. Spróbowałam paru dań, z których najlepsze były zupy. Te więc mogę wam z czystym sumieniem polecić – na przykład radauteanę, typową dla Bukowiny zupę z kurczakiem, ze śmietaną i z cytryną.

Caru’cu bere Bukareszt Nakarmiona Starecka

Dlaczego w ogóle warto jechać do Rumunii? Mam tylko poważne argumenty!

Gdzie w Bukareszcie odpocząć od kuchni rumuńskiej?

Energiea, Strada Actor Ion Brezoianu 4
Ciekawe wnętrze po dawnej drukarni przyciąga modnych bukareszteńczyków. Energiea jest zresztą zlokalizowana w jednym z najpopularniejszych wśród miejscowych zakątków gastronomicznych miasta. Tuż obok znajdziecie polecany przeze mnie bar na drinka Origo, klub Linea ze spektakularnym widokiem z dachu, tradycyjną Casę Gorjană oraz winiarnię z podpłomykami, o której poniżej (w bliskiej odległości jest jeszcze świetny sklep vintage ze skórzanymi płaszczami i kurtkami). W gastropubie Energiea można przesiedzieć cały dzień – w menu zarówno śniadania, jak i międzynarodowe lunchowe klasyki oraz długa lista drinków. Jednak najlepiej w te rejony wybrać się wieczorową porą, kiedy mieszkańcy miasta cieszą się tu wolnym czasem po pracy.

Energiea Bukareszt Nakarmiona Starecka

Pâine și Vin, Strada Actor Ion Brezoianu 4
Chleb i wino to znana i zgrana kombinacja, ale ta bukareszteńska ma wiele uroku. W ciepłych, drewnianych, ale urządzonych z fantazją wnętrzach winiarni (koniecznie zajrzyjcie do łazienki!) podaje się chrupiące, inspirowane włoską pizzą podpłomyki z pieca. W menu również focaccie, przegląd miejscowych i włoskich serów oraz wędlin, a na deser mała kontrowersja – podpłomyk z nutellą, piankami marshmallows i bananami.

Caju, Strada Nicolae Golescu 16
Brasserie cenionego szefa kuchni Josepha Hadada, który w menu wybrał się na prawdziwą wyprawę dookoła świata. Jest tu sałatka z papai z glonami wakame, carpaccio z truflowym aioli, falafel, shoarma, są tagliatelle z kalmarami, a nawet brytyjskie fish and chips. Wszystko podane w nowoczesny sposób, w pięknych, dizajnerskich wnętrzach, a w związku z tym za odpowiednio wysoką cenę.

Można jeszcze zajrzeć do: gastropubu Lokal przy Eminescu 57A, Simbio przy Negustori 26 z ofertą śniadaniową, burgerami, przekąskami i pięknym ogródkiem oraz bardzo ładnie urządzonego, hipsterskiego bistro Kane przy Tunari 60 z modnym menu z całego świata (np.: ravioli z kozim serem, sałatką z łososia i mango, burgerami, kanapką z pulled porkiem).

Restauracja Kane Bukareszt

Najpiękniejsze miejsca w Rumunii, które trzeba zobaczyć!

Gdzie w Bukareszcie napić się dobrej kawy?

Coftale, Strada Profesor Ștefan Mihăileanu 42
Przestronna kawiarnia ulokowana na parterze zabytkowego, pięknego pałacu wciśniętego pomiędzy bloki. Można usiąść w ogródku z kwitnącymi drzewami owocowymi, ale lepiej zajrzeć do środka, do wysokich wnętrz w amfiladzie, zdobionych oryginalnymi plafonami i sztukaterią, z zachowaną stolarką i pięknymi piecami kaflowymi. Kawiarnia specjalizuje się w alternatywnych metodach parzenia kawy, tak zwanej trzeciej fali, organizuje pokazy i warsztaty, co nie wyklucza zamówienia zwykłego americano czy latte.

The Urbanist, Strada Caldarari 3
Kawiarnia, koktajlbar i sklep z ciuchami w jednym, ulokowany na skraju starego miasta, nieopodal rzeki. Nowoczesne, modne wnętrze, wyklejone opatrzonymi już nieco białymi kafelkami w stylu londyńskiego metra, z industrialnymi akcentami, ma jednak fajną atmosferę, dla której chce się tu wpaść już o świcie na pierwszą kawę. I wieczorem – na koncert i drinka.

kawiarnia The Urbanist Nakarmiona Starecka Bukareszt

Artichoke, Calea Victoriei 45
Dobry punkt na turystycznej trasie, bo zlokalizowany przy ważnym dla miasta placu Rewolucji, budynku partii i muzeum narodowym. Schowana pod arkadami kawiarnia specjalizuje się w alternatywnych przelewowych kawach. W białych, przystrojonych roślinami doniczkowymi wnętrzach przesiadują wszyscy, ale głównie młodzi, studenci, hipsterzy i psy.

Artichoke Bukareszt Nakarmiona Starecka

Gdzie w Bukareszcie napić się drinka?

Dianei 4, Strada Dianei 4
W malowniczo zbutwiałej starej kamienicy działa iście dekadencka klubokawiarnia, do której lgnie najmłodsze pokolenie bukareszteńczyków. Z nieodnawianych ścian lokalu, pokrywanych kolejnymi warstwami farb i tapet, można wyczytać burzliwą historię miasta i jego mieszkańców. W dzień i w nocy działa tu prosta kuchnia z sałatkami, zupami i przekąskami; w nocy stery przejmuje bar z charyzmatycznymi barmanami. Zamówcie koniecznie rumuńską wersję drinka Aperol Spritz, w której zamiast Aperolu używa się rumuńskiego wina ziołowego.

Dianei 4 bucharest club

Dianei 4

Dianei 4 Bucharest

Linea/Closer to the moon, Calea Victoriei 17, Sect 3
Klub działa na ostatnim piętrze kamienicy, można się do niego dostać windą, która wjeżdża na przedostatnie piętro. Niebawem ma tu działać restauracja. Podczas mojej ostatniej wizyty szlifowano wyposażenie kuchni oddzielonej od korytarza jedynie szkłem, można więc ją było podejrzeć – i już robiła wrażenie. Wielkie, przestronne wnętrze jest oświetlone przez przeszklony w połowie dach, a wpadające światło ślizga się po marmurach. Piętro wyżej, czyli na dachu, działa klub z najbardziej spektakularnym widokiem w całym mieście. Na razie kuchnia wydaje smakowite i zmyślne przekąski z całego świata, a z głośników leci dobra muzyka. Ciekawa jestem, jak klub będzie sobie radzić poza sezonem, ale jeśli sądzić po tłumie modnie ubranych ludzi robiących sobie zdjęcia z panoramą miasta w tle, to miejsce jest skazane na sukces.

klub na dachu Linea Closer to the moon Bukareszt

klub na dachu Linea Closer to the moon Bukareszt

Gradina Eden, Calea Victoriei 107
Na tyłach wzniesionego w 1835 roku, zaprojektowanego przez francuskiego architekta neoklasycystycznego pałacu Stirbei znajduje się ukryty z zewnątrz, bujnie zarośnięty, ogromny ogród. Pomiędzy drzewami rozpięto hamaki, rozrzucono pufy, słowem zrobiono wszystko, by z tutejszej oferty alkoholi skorzystać w naprawdę relaksujących okolicznościach. Ogrody działają niestety tylko w sezonie letnim.

Gradina Eden Bukareszt Nakarmiona Starecka

Origo, Strada Lipscani 9
W dzień kawiarnia z kawami z segmentu specialty, wieczorem koktajlbar z krótką, zaskakującą kartą autorskich drinków. Menu alkoholowe ma ciekawą konstrukcję – jest podzielone na cztery grupy smaków z zawartością alkoholu określoną w procentach. Nie ma mowy zatem o nieprzemyślanych zamówieniach i nietrafionych drinkach, każdą wątpliwość rozwieje również bardzo profesjonalna obsługa.

Control i Enter, Strada Constantin Mille 4
Klub Enter ze świetną muzyką, ale też bar Control z imponującym ogródkiem – to miejsce nie tylko dla komputerowych geeków, jak można by sądzić po nazwach. Ściągają tu hipsterzy, dewizowcy oraz alternatywa, słowem, dobry miks ćwierkający głośno na patio starej kamienicy ze ścianą dziko porośniętą zielenią. Jest niezobowiązująco, sympatycznie i towarzysko. Idealnie na jednego drinka, a nawet więcej.

Chcecie potańczyć? Sprawdźcie ofertę klubów: Gaga, Fratelli i Loft.

Dlaczego w ogóle warto przyjechać do Bukaresztu? Mam same poważne argumenty! 

Na koniec strawa dla ducha. W Bukareszcie działają jedne z najpiękniejszych księgarń, jakie w życiu widziałam. Ulokowana na starym mieście Cărturești Carusel to szeroko komentowana i nagradzana za projekt, zapierająca dech w piersiach sześciopiętrowa przestrzeń z książkami, czasopismami, ze sztuką – i z restauracją działającą na ostatnim piętrze kamienicy wybudowanej w 1903 roku przez bogatą rodzinę bankierów. Pod tą samą nazwą działa druga księgarnia, ulokowana nie mniej spektakularnie, w ogromnej willi z 1913 roku, której piętra, malownicze piwnice i strych zapełnione są książkami. Obok zaś, w starym ogrodzie, działają restauracja i bar, gdzie wypada czytać przy jedzeniu. Nie omieszkajcie tego zrobić i dajcie mi znać, jak wam się podobało w Bukareszcie, nie w Budapeszcie!

Jak dojechać do Bukaresztu?
Samolotem: do Bukaresztu lata Wizzair (bilety już od 90 zł) oraz LOT (od 700 zł). Z lotniska do centrum jeździ autobus linii 783 (bilety kupuje się w kiosku – trzeba poprosić o kartę miejską o nabić ją odpowiednia sumą pieniędzy, komunikacja w Bukareszcie jest bardzo tania).

Samochodem: przez Słowację i Węgry, najlepiej gdzieś z postojem po drodze. My zatrzymywaliśmy się w Tokaju.

Gdzie nocować?
W mieście jest mnóstwo hosteli (w centrum miasta za pojedynczy pokój płaci się około 50 zł od osoby), a także mieszkań do wynajęcia poprzez Airbnb.

Wyprawy do Rumunii nie należy kończyć na samym Bukareszcie, warto ruszyć dalej i poznać cały piękny, fascynujący kraj! Tu znajdziecie garść inspiracji do dalszej podróży: dlaczego warto jechać do Rumunii? Co ma w sobie takiego niezwykłego?

 

Pin It on Pinterest