Gdzie na śniadanie w Warszawie?

Najlepsze śniadania w Warszawie. Jeszcze dekadę temu ciężko było coś zjeść poza domem o świcie. Dziś lokali serwujących śniadania wciąż przybywa a na talerzach pojawiają się coraz to nowe wcielenia śniadaniowych klasyków. Lubicie ten wpis i często do niego wracacie, nie pozostaje mi więc nic innego, jak od czasu do czasu wybrać się do różnych dzielnic Warszawy i zjeść śniadanie poza własną kuchnią. Dzielę się z wami tylko sprawdzonymi i godnymi rekomendacji adresami. Resztę, która nie spełniła oczekiwań, pomijam dyplomatycznym milczeniem.

Lychees
ul. Bielańska 1, przez cały tydzień od 10:00

Młodsza ale równie kolorowa i roślinna siostra przebojowej Peaches. Kolejki ustawiają się do niej w weekendy, w tygodniu jest trochę spokojniej. W menu same sztosy, sycące i przeciekawe dania śniadaniowe, inspirowane klasyką, ale doprawione kuchniami świata. Po pierwsze jest moje ukochane congee, czyli kleik ryżowy. Zapomnijcie jednak o jego szpitalnym, leczniczym i dietetycznym wydaniu. Tutejsze congee to karnawał struktur i barok smaków, pozycja o randze dania wyrafinowanego i złożonego, które zjadłabym równie chętnie na obiad czy kolację. Gęste ale dalej otulająco obłoczne, bo gotowane na niemleku migdałowym, a do niego dodatki: znane już z Peaches przepyszne boczniaki w glazurze z muscovado, masło z nerkowców, kłaczek prażonej szalotki, posypka z palonej soi oraz chrupiące wytrawne faworki. Ten ostatni akcent to zabawa z azjatycznymi inspiracjami tutejszego congee. Przecież w Azji do zup często serwuje się chrupiące, bo smażone w głębokim tłuszczu wytrawne paluchy. To w zależności od kraju „banh quay”, „youtiao” czy „patongko”. Doceniam zatem zabawę, którą proponuje szefowa kuchni Lyches – Klaudia Górak wymieniając je na nasze faworki.

Równie egzotycznie smakuje zupa nie-mleczna z trawą cytrynową i liśćmi limonki kafir, w której pływają kuleczki ryżowe przypominające mochi wypełnione czarnym sezamem oraz gruszka gotowana w prosecco z bujną czupryną nitek chili. Dla śniadaniowych ultrasów są jeszcze grzanki i tosty, ale nie myślcie sobie, że w prostym wydaniu. Grzanka to uczta prawdziwego Polaka, bo na niej… gruba warstwa pasty z ziemniaka pod chipsami, a tost to kompilacja dopełniających się smaków krwawej sycylijskiej pomarańczy z marynowaną papryką ramiro. Karta w całości jest roślinna i na tym polu wyznacza całkowicie nową jakość, w wegańskich śniadaniach na pewno, z którą nie mieliśmy jeszcze do czynienia. Śniadania można zjeść także na lunch, bo karta obowiązuje do póżnego popołudnia. 

lychees
lychees śniadania
lychees śniadania
lychees śniadania

Baken
ul. Żurawia 6/12, przez cały tydzień od 8:00

Na śniadanie na czczo? Niekoniecznie. Nastawcie się na kolejkę, bo to obecnie najmodniejszy śniadaniowy adres w mieście. Warto jednak odstać swoje. W tym przytulnym wnętrzu z bezpretensjonalną atmosferą i gościnną obsługą zjecie śniadanie jak u babci. Babci, która wie, gdzie zdobyć najlepszej jakości wiktuały, by dogodzić wnuczkom. Zaopatruje się zatem m.in. w warzywa u Majlertów czy ser u Bianca Mozarella, starannie również dobierając źródło masła i jaj. Baken to piekarnia rano serwująca śniadania, a od czwartku do soboty działająca wieczorem jako bistro. Od czego jednak można tutaj zacząć dzień? Od chleba na zakwasie właśnie, w różnym smakowitym towarzystwie, a także naleśników, granoli czy owsianki (ceny za śniadanie zaczynają się od 27 zł, a kończą na 34 zł). Czy zamawiając „Talerzyk kopenhaski” można się poczuć jak w stolicy Danii? Sprawdźcie koniecznie i dajcie mi znać.

baken śniadanie
baken talerzyk kopenhaski

Kubuś Piekarenka, Marszałkowska 19, od 8.00

W miejscu sklepiku pod tą samą nazwą, w którym o mały włos rozsiadłaby się kolejna „Żabka” ale głosem mieszkańców kamienicy powstała nowa warszawska piekarnia. Kubuś piecze brawurowo – wyśmienite chleby (np z karmelizowanym czosnkiem, w zależności od rozmiaru bochenka za 14 albo 16 zł)), bagietki, bułeczki, cebularze, chałki i drożdżówki. Na wynos można także złapać do ręki pełne smaku i ciekawych połączeń kanapki. Zjadłam wszystkie dostępne i jestem zachwycona. Z kiszoną kapustą, serem bursztyn i boczniakami, z pastą jajeczną, olejem chili i kiszonym ogórkiem, czy też z karmelizowanym porem i pastą z fasoli (wszystkie kanapki w cenie 20 zł). Od rana jednak można tu z fantazją celebrować śniadanie. Jest zatem pasta z makreli podana w szklanym pucharze jak wykwintny deser z lat transformacji (35 zł), omlet z polskim homarem czyli słodkimi rakami w weselnym iście sosie na bazie wódki (38 zł), babcine racuchy z jabłkiem (34 zł), czy leniwe z wędzonym twarogiem (36 zł). Wszystko podane na żółtych talerzykach duralex, które dekady temu były obiektem pożądania niejednej polskiej gospodyni. 

Jest pięknie i przestronnie, w kolorze naszej dobrej polskiej brzoskwini o retro posmaku, a nie jakiejś tam zagranicznej. Pamiętacie ten kolor czasów transformacji na elewacjach domów i ścianach mieszkań w latach 90.? Podłogę Kubusia skuto by odsłonić lastryko. Są jeszcze odrestaurowane duńskie krzesełka vintage, które wyglądają na głodne i takie co połkną ze smakiem każdy rozmiar siedzenia smakosza, a przy okazji są też wygodne. A stoły mają pierogową falbankę. Na ścianach zaś pastelowe fantazje prosto z piosenki Zdzisławy Sośnickiej „Jestem Twoją bajką”. Kubuś zaczyna od śniadań ale w planach ma i kolacje. Na razie wieczorową porą serwuje wino, a do niego różne zagryzki. 

Kubuś śniadanie warszawa
piekarnia kubuś warszawa
piekarnia warszawa
śniadanie warszawa
chleb warszawa
chleb kubuś piekarnia
kubuś warszawa piekarnia

Café Mozaika
ul. Puławska 53, przez cały tydzień od 10:00

Meta stołecznej prehipsterii. Miejsce kultowe i z długą historią. W latach 50. zasnute mgłą papierosowego dymu, matrymonialnymi propozycjami, kuszące zimną wódką i sprężystym śledziem. W latach 90., już jako prywatna inicjatywa, przeżywające okres największego prosperity. Z tamtego czasu został wciąż odbywający się dancing, na którym poznała się niejedna para. I chociaż w menu dzisiaj królują bliskowschodnie smaki, to klimat, czar i tatar wciąż pozostają niezmienne. Mozaika łączy pokolenia, również przy jednych z najtańszych śniadań w mieście. Do niedawna kosztowały jeszcze pięć złotych, ale umówmy się, to se ne vrati. Dziś zaczynają się od 9 zł – sadzone jajka z pastą z makreli, podane z pitą czy jogurtem. To na zdjęciu poniżej to „cilbir” z wędzoną papryką. Umiejętnie z fantazją doprawione, kolorowe i smaczne. Uwaga tylko na weekend, bo oferta się radykalnie zmienia. W godzinach 10:00-12:30 obowiązuje brunch w stylu „all you can eat”  w cenie 60 zł od osoby. 

mozaika tanie śniadanie
mozaika śniadanie
mozaika śniadanie
Mozaika menu śniadanie

Być Może
ul. Bagatela 14 (pl. Unii Lubelskiej),
ul. Dobra 22/24 (Powiśle), ul. Lwowska 17, od 8:00

Przez tutejsze stoły przewinęło się już tysiące śniadań a i karta zmieniała się nieraz. Wszystko zaczęło się dekadę temu od bistro przy Placu Unii Lubelskiej – lokal otworzył się pod koniec 2013 roku. Dziś pod tym samym szyldem są już trzy miejsca. Dalej jednak Być Może to jedno z niewielu miejsc w Warszawie, w którym od wczesnego poranka można zjeść obfite i dopracowane śniadanie. A wychodząc – zabrać ze sobą doskonałe drożdżowe wypieki. Uwielbiam tutejsze ciasto drożdżowe, pachnące z daleka masłem i pięknie wyrośnięte. W menu zaś od samego początku istnienia miejsca znajdziecie omlet ze świeżymi figami (22 zł). Najbardziej popularnym śniadaniem Być Może są jednak jajka w koszulkach na maślanych bułeczkach z guacamole i sosem holenderskim (34 zł).

omlet warszawa być może
omlet warszawa być może

Rascal
ul. Moliera 6, od wtorku do piątku od 9:00

Obok szkoły baletowej przy ulicy Moliera, za falbaną firanek w oknie, skryty jest bar znany głównie z wyśmienitej selekcji win naturalnych. Nie wszyscy wiedzą, że można tu nie tylko żegnać dzień, lecz także go witać. I to w jajecznym towarzystwie np. omletu. W wersji sauté, z gorgonzolą lub na słodko z konfiturą ( od 13 czy 19 zł). Jajka są również podawane na chlebie na zakwasie w formie jajecznej pasty (18 zł), a w wersji roślinnej na chlebie ląduje pasta z fasoli (19 zł). Do tego kawa z przelewu z możliwością dolewki za 12 zł.

bar rascal
bar rascal śniadanie
rascal śniadanie warszawa
rascal warszawa śniadania

Forum Coffee
ul. Elektoralna 11, pon.-pt.: od 7:30, sob. od 9:00, niedz.: 10:00

Odkąd przeprowadziłam kiedyś wywiad ze Sławkiem Saranem (wciąż można go przeczytać TU), mistrzem baristów, śledzę od czasu do czasu jego poczynania. Do jego kawiarni zaglądam regularnie, bo nagrywam swój podcast kulinarny „Z pełnymi ustami” w studiu tuż obok. Nie ma nic lepszego od wybornej kawy po zasłodzeniu się deserem przy rozmowie z moim kolejnym gościem. Kawiarnia otwarta jest od wczesnego poranka, można zatem w biegu wypić nie tylko zacną kawę, lecz także przekąsić coś krzepiącego. Na przykład grzanki z pszennego chleba na zakwasie. Smaruje się je ostatnio ajwarem z harissą, a na to nakłada białą fasolę, pesto z jarmużu i prażone orzechy laskowe.

Krem
ul. Śniadeckich 18, przez cały tydzień od 9:00

Moje ulubione miejsce spotkań towarzyskich i zawodowych. Kiedy potrzebuję przeprowadzić z kimś wywiad, przeważnie umawiam się tutaj. Obsługa jest profesjonalna i bezszelestna, atmosfera dyskretna, w tle nie rzęzi żadne disco, a jakość jedzenia zawsze na wysokim poziomie. Na śniadanie można tu zjeść klasyczny francuski lekko ścięty omlet z kozim serem (26 zł) czy jeszcze bardziej francuskie croques monsieurs (34-44 zł). Karta główna przybiera sukcesywnie na wadze i są w niej takie kaloryczne przyjemności jak raclette, fondue, sernik z owczego sera, kanapka sardynkami, czy zupa cebulowa zapiekana pod serem.

Więcej o Kremie przeczytasz u mnie na blogu <<kliknij tutaj>>

Krem przy Śniadeckich, Nakarmiona Starecka
Kem, Nakarmiona Starecka
Croque monsieur mamie blue, Nakarmiona Starecka

Pin It on Pinterest