Japchae – koreański makaron z batatów (v)

Japchae to zlepek dwóch słów: „jap” czyli „zmieszaj” i „chae” – warzywa”. Mieszaj warzywa! Danie, które znamy dzisiaj z koreańskich biesiad, kiedyś rzeczywiście polegało na odpowiednim zmieszaniu warzyw. Początkowo w japchae nie było bowiem ani mięsa, ani makaronu, który dzisiaj wydaje nam się podstawą tego dania.

Kto wymyślił przepis na japchae?

 

Ten dodano dopiero w XX wieku, tymczasem receptura japchae sięga aż XVII wieku, czasów króla Gwanghaegun. Ten piętnasty z kolei król z dynastii Joseon był wyjątkowym smakoszem. Autorem przepisu na japchae jest jego kucharz, Yi Chung. Zajadał się nim tak namiętnie, że wkrótce japchae stało się najbardziej modnym daniem, postrzeganym również jako niezwykle luksusowe i eleganckie. Samego kucharza w podzięce podobno awansował na sekretarza skarbu.

japchae korea nakarmiona starecka

Japchae jest zdrowe

 

Japchae od tamtego czasu z dania odświętnego stało się codziennym. Uchodzi za zdrowe i jest szczególnie doceniane przez osoby dbające o szczupłą sylwetkę. Nie tylko dlatego, że jest pełne warzyw, lecz także ze względu na dodawany dzisiaj do niego makaron. Jest zrobiony ze skrobi słodkich ziemniaków, czyli z batatów, i ma bardzo mało kalorii. Makaron z batatów, po koreańsku dangmyeon, jest naprawdę wyjątkowy – przeroczysty, lśniący, a w strukturze dość zaskakujący. Przypomina nieco żelki Haribo.

Czy do japchae dodaje się mięso?

 

Dodatek mięsa w japchae to stosunkowa nowość. W czasach dynastii Koryo (poprzedzającej Joseon), zgodnie z zasadami religii buddyjskiej, ubój bydła i spożywanie mięsa były zakazane. Skądinąd to dzięki tej regule w kuchni koreańskiej jest tyle warzyw. Samo spożywanie wołowiny rozwinęło się dopiero w XX wieku. Wtedy dopiero szybkie bogacenie się kraju, które przełożyło się na modernizację rolnictwa, spowodowały spadki cen mięsa i uczyniły z niego przystępny cenowo produkt.

Gdzie kupić azjatyckie składniki? Lista moich ulubionych sklepów azjatyckich online tutaj. 

 

Warzywa do japchae muszą mieć odpowiedni… kolor!

 

Dalej jednak kluczową rolę w japchae odgrywają warzywa. Dobiera się je z rozmysłem, bo ich kolorystyka ma duże znaczenie. Oparta jest na zasadzie obangsaek, połączeniu pięciu tradycyjnych koreańskich kolorów. Obecność obangsaek widać wszędzie. W malarstwie, wzornictwie, połączeniu kolorów w tkaninach, w tradycyjnych strojach. Sama teoria pochodzi z Chin i jest koreańską wersją tamtejszej zasady pięciu elementów (pięciu przemian). Chińczycy opracowali ją w 221 r. p. n. e. za czasów dynastii Yin i Zhou. To teoria pięciu żywiołów, która ma zastosowanie również w kuchni przypisując poszczególne produkty konkretnym żywiołom. To drewno, ogień, ziemia, metal, woda. Sztuka gotowania według pięciu przemian polega na odpowiedniej kolejności dodawania produktów i ich harmonijnym połączeniu. Japchae korzysta z tego dorobku i przy okazji cieszy oko. Poza wszystkim  ma swoją wyjątkową symbolikę: jest formą życzenia sobie długiego życia.

Więcej o kuchni koreańskiej znajdziecie w mojej kulinarnej relacji z Korei Południowej. 

 

 

O czym trzeba pamiętać przygotowując japchae?

 

Koreańczycy smażą wszystkie warzywa osobno. Uważają, że dzięki temu składniki zachowują różne tekstury a samo danie nabiera dzięki temu głębi. Jeśli nie macie czasu, możecie to pominąć i wszystko na raz wrzucić na patelnię. Japchae podaje się w temperaturze pokojowej, to nie jest gorący posiłek. Jeśli zostanie wam na potem, to można go schować do lodówki i przechowywać do 2-3 dni.

japchae starecka korea

Japchae

Przepis na 6 porcji

  • 500 g makaronu ze skrobi z batatów
  • 10 boczniaków
  • 1 marchewka
  • 1 żółta papryka
  • 1 czerwona papryka
  • opakowanie świeżego szpinaku
  • odrobina oleju roślinnego do smażenia warzyw
  • sos:
  • 100 ml koreańskiego sosu sojowego
  • 50 ml syropu kukurydzianego (ewentualnie miodu lub cukru)
  • 30 ml oleju sezamowego
  • do podania:
  • prażony sezam
  • ewentualnie świeża kolendra

 

Zagotowujemy wodę i wrzucamy do niej makaron. Potrzebuje ok 9 minut, żeby się ugotować. Przelewamy go od razu zimną wodą – dzięki temu się nie zlepi i nie zbije w twardą grudę. Papryki i marchewkę kroimy w cienkie słupki, a boczniaki rwiemy na paski. Podsmażamy je na odrobinie oleju, krótko, bo chcemy, żeby pozostały jędrne. Jeśli lubimy mocny smak- teraz możemy dodać do boczniaków również czosnek i cebulę. Ja wolę japchae w wersji soft 😉 Grzyby zdejmujemy z patelni. Smażymy na niej marchewkę, a po chwili dorzucamy papryki. Wystarczy parę minut, warzywa powinny zostać jędrne. Zdejmujemy.

 

Na sam koniec dolewamy nieco wody na patelnię i blyskawicznie blanszujemy szpinak. Odcedzamy i odkładamy go na bok. Na patelnię z wodą po szinaku wrzucamy ugotowany makaron i dopawiamy go sosem sojowym, syropem kukurydzianym i olejem sezamowym. Danie powinno być dość słodkie i słone jednocześnie. Trzeba próbować i doprawiać pod siebie. Kiedy każda pojedyncza nitka makaronu pokryje się sosem, zdejmujemy go z patelni, przekładamy go do miski i mieszamy z wcześniej podsmażonymi warzywami. Całość oprószamy sezamem i zjadamy ze smakiem.

 

 

Korzystasz z moich przepisów? Oznacz mnie na zdjęciu, będzie mi miło zajrzeć do Twojej kuchni.

Szukasz przepisów, rekomendacji i pomysłów, jak delektować się życiem?
Zajrzyj na moje profile społecznościowe. 
Nakarmiona Starecka to instagramfacebook i podcast „Z pełnymi ustami” do słuchania na SpotifyTidal i Apple Podcasts

Życie jest za krótkie na złe jedzenie i warto je przeżyć z pełnymi ustami!

Pin It on Pinterest