Na warsztatach u pani Tam przygotujecie najpopularniejsze dania kuchni tajskiej: sałatkę z papai i mango sticky rice.
„Good morning, good morning!” – przeraźliwy dźwięk rozlega się za plecami. Tajki mają dość piskliwe głosy, ale ten jest wyjątkowo wrzaskliwy i chyba nie wydobywa się z ludzkiego gardła. „How do you do! How do you do!” – w rzeczy samej, wita się z nami gwarek czczony z rodziny szpakowatych. To pomocnik prowadzącej szkołę kulinarną pani Tam Piyawadi Jantrupon. Gwarek odpowiada na podstawowe pytania, a nawet pozwala sobie na przedrzeźnianie swojej szefowej. Pani Tam tłumaczy, że zajęcia z kuchni tajskiej w szkole odbywają się tylko o poranku, więc gwarek o innej porze dnia się nie wita, bo nie umie. Jeszcze się nie nauczył.
W kulturze buddyjskiej ten kruczoczarny ptak z żółtym dziobkiem ma znaczenie symboliczne. Jest wcieleniem mądrości i wierności, wierzy się również, że zmarłe dusze znajdują w nim schronienie. Pani Tam mówi, że to nie ona wybrała gwarka, ale on ją. Po prostu przyleciał któregoś razu do jej tajemniczego ogrodu, usiadł na ramieniu i został. Dziś jest tu prawdziwą gwiazdą. Nie lubi wychodzić z centrum uwagi – gdy uczniowie pani Tam zaczynają gotować, gwarek się denerwuje i przywołuje ich przeciągłym krakaniem.
Na razie jest zadowolony, bo zwiedzamy jego ogród – rośnie tu wszystko, co niezbędne do przygotowania typowych dla kuchni tajskiej dań. Cynamon, małe bakłażany, trawa cytrynowa, kolendra, goździki, pieprz, bergamotka, różne odmiany bazylii i papryki.
W ogrodzie uwijają się pomocnicy pani Tam. Część z nich przygotowuje mleczko kokosowe – ścierają świeży kokos za pomocą zająca skrobaczki. Wszędzie w Tajlandii znajdziecie podobne zydelki. Siada się na nich i w ten sposób je przytrzymuje, po czym trzymając w ręku świeżego kokosa, ściera się skrobaczką jego miąższ.
Za dzikim ogrodem ukryty jest piękny stary dom z dwiema przylegającymi do niego drewnianymi altanami. To dom rodzinny pani Tam, tu się wychowała. Na jego tyłach kryją się kolejne domy, należące do jej krewnych. Cała posiadłość jest malowniczo położona nad kanałem Bangkok Yai, odchodzącym od znanej rzeki przecinającej starą część Bangkoku – Chao Phraya. Płynąc na zajęcia motorówką, można podziwiać miasto od strony wody, mija się między innymi Wielki Pałac Królewski i Świątynię Świtu, a także warany i wyskakujące z wody sumy.
Gdzie zjeść największe krewetki na świecie? Poprzedni wpis z Tajlandii jest TU.
Pani Tam to bardzo ciekawa postać. Jest absolwentką prawa i po studiach wcale nie wiązała swojej przyszłości z gotowaniem. Pracowała parę lat w zawodzie, po czym wyjechała do Los Angeles, gdzie jako żona dyplomaty często odpowiadała za przygotowywanie posiłków. Amerykanie zafascynowali się jej kuchnią, była coraz częściej proszona o serwowanie tajskich potraw i wytłumaczenie, jak je odtworzyć w domu. Tak zdobyła doświadczenie, które po powrocie do Tajlandii przekuła w biznes. Swoją szkołę kulinarną Amita prowadzi z powodzeniem od 10 lat. O jej zajęciach z kuchni tajskiej pisały takie magazyny jak „Vogue” czy „Bon Appétit”.
Jak wyglądają warsztaty?
Po spacerze w ogrodzie uczestnicy przechodzą do jednej z drewnianych altan, gdzie urządzono otwartą kuchnię. Tu odbywa się pokaz kulinarny pani Tam, która przy okazji dzieli się z uczestnikami wieloma bezcennymi, praktycznymi radami, mogącymi przydać się potem w kuchni tajskiej.
Po ponadgodzinnym pokazie uczestnicy sami zabierają się do gotowania. Do dyspozycji każdy ma oddzielne stanowisko i bezcenną pomoc asystentów pani Tam. Dzięki temu można podszkolić techniki smażenia potraw w woku, zrozumieć, na czym polega harmonia w równoważeniu mocnych smaków dań kuchni tajskiej, i poznać sekrety ich doprawiania. Po skończonym gotowaniu jest czas na pałaszowanie wszystkiego, co się wcześniej samemu przyrządziło. W drugiej altanie czeka nakryty i zastawiony stół. Są dokładki i świeże owoce na deser.
Czego można się nauczyć na warsztatach u pani Tam?
Menu warsztatów bazuje na liście najpopularniejszych wśród turystów dań kuchni tajskiej stworzonej przez Urząd Komisji Kultury Narodowej oraz Ministerstwo Kultury. Ankiety, na podstawie których sporządzono listę, przeprowadzono w 1000 tajskich restauracji w największych miastach na całym świecie. Wśród dań przygotowywanych przez panią Tam są między innymi:
- satay – szaszłyki z kurczaka i warzyw w sosie z fistaszków
- kang keaw wan gai – kurczak w zielonym curry na mleczku kokosowym
- pad thai – smażony w woku makaron z krewetkami, jajkiem i sosem tamaryndowym
- tom yam goong i tom kha gai – dwie najsłynniejsze tajskie zupy na świecie
- gai pad med mamuang himmapan – kurczak stir fry z nerkowcami
- gai hor bai toey – kurczak zawijany w liście pandanu
- khao man som tam – ryż kokosowy z sałatką z papai
- khao niew mamuang – kleisty ryż z mango
- ka nom krok – kokosowe naleśniki
Ile to kosztuje?
Cena warsztatów, obejmująca transport na miejsce i z powrotem, zwiedzanie ogrodu, pokaz kulinarny, przygotowanie czterech potraw i lunch, to nieco ponad 300 złotych.
Jak się dostać do Bangkoku?
Najtaniej – samolotem Ukraine International Airlines. Ceny lotów przez Kijów zaczynają się od 1443 złotych.
Na zachętę mam dla was przepis od pani Tam. Włączyłam go już do mojego stałego repertuaru w wersji bezmięsnej – z sosem fistaszkowym podaję warzywa oraz tofu.
Moo, gai lub nua – satay z pikantnym sosem orzechowym
- ½ łyżeczki prażonych nasion kolendry
- ½ łyżeczki prażonych nasion kuminu
- ½ łyżki posiekanego czosnku
- ½ łyżeczki curry w proszku
- szczypta soli
- szczypta kurkumy
- 1 łyżeczka cukru
- ¼ szklanki śmietanki kokosowej
- 150 g wieprzowiny, kurczaka, tofu lub warzyw (kalafioru, brokułu, dyni)
- 8-9 patyczków do szaszłyków
- 1 łyżka oleju roślinnego
Przyprawy ucieramy w moździerzu. Przesypujemy do miski ze śmietanką kokosową, dokładnie mieszamy. Do takiej marynaty wkładamy pocięte na wygodne kawałki mięso, tofu lub warzywa Odstawiamy na godzinę, a najlepiej na 3 godziny. Zamarynowane kawałki nadziewamy na patyczki do szaszłyków tak, aby wygodnie je było potem grillować – najlepiej wzdłuż. Ustawiamy patelnię grillową na średnim ogniu, rozgrzewamy olej i układamy na nim zamarynowane kawałki. Podczas obracania możemy je smarować pędzelkiem umoczonym w marynacie – będą miały jeszcze więcej smaku. Podajemy z pikantnym sosem z fistaszków.
Pikantny sos orzechowy
- 2 łyżki prażonych niesolonych orzeszków ziemnych
- 6 łyżek śmietanki kokosowej
- 1 łyżka pasty curry
- 1 łyżeczka prażonych nasion kolendry
- 1 łyżeczka prażonych nasion kuminu
- 2 łyżki soku z tamaryndowca
- szczypta soli
- 2 łyżeczki cukru
Orzechy rozcieramy w moździerzu. Śmietankę kokosową podgrzewamy w rondlu na małym ogniu, dodajemy do niej pastę curry i mieszamy, aż dokładnie się rozpuści. Dorzucamy pozostałe przyprawy: kolendrę, kumin, sok z tamaryndowca, sól i cukier. Na końcu dodajemy orzeszki. Świetnie smakuje z grillowanymi kawałkami mięsa, tofu i warzyw, a także z surowym ananasem. Spróbujcie!
Dajcie znać, jak wam wyszło – i kiedy wybieracie się do Bangkoku gotować z panią Tam i pogadać z gwarkiem.
Partnerem postu są Tourism Authority of Thailand oraz Ukraine International Airlines.
[foogallery id=”8855″]
Nakarmiona Starecka jest również na Facebooku i Instagramie. Zapraszam!