Pad thai: najsłynniejsze tajskie danie i najczęściej zamawiany posiłek przez telefon na świecie. Często robiony na skróty. W najbardziej oszukanej wersji z octem i ketchupem.
Poleciałam do Bangkoku sprawdzić, jak smakuje prawdziwy pad thai. Na miejscu było różnie, nie zawsze smacznie. Najlepsze wersje makaronu miały wspólny mianownik. Mocny, kwaśno-słodko-słony sos na bazie tamaryndowca, sosu rybnego i cukru palmowego. A także dodatek tofu, suszonych krewetek, szczypiorku, kiełków fasoli, smażonego jajka i soku z limonki. Największe wrażenie zrobił na mnie pad thai serwowany w restauracji Thip Samai.
Historia miejsca jest długa i sięga czasów, kiedy pani Samai była jeszcze dziewczynką. Pomagała wtedy matce sprzedawać jedzenie prosto z łodzi. Tajlandia wówczas nazywała się jeszcze Syjamem. Samai nauczyła się dania, które poniekąd wymyślił nowy premier kraju.
Sprawdź, co jeszcze dobrego można zjeść w Tajlandii?
Kto wymyślił pad thaia?
Plaek Phibunsongkhram doszedł do władzy po zamachu stanu i obaleniu monarchii. Wprowadził wiele zmian, które doprowadziły do szybkiego rozwoju cywilizacyjnego i gospodarczego Tajlandii. Jego reformatorskie zapędy miały jednak mocno nacjonalistyczny charakter.
Premier przejął kontrolę nad życiem mieszkańców. Decydował nie tylko o tym, w co mają się ubierać, jakim kodeksem moralnym się kierować, lecz także co wkładać do garnków. Pad thai powstał na jego wyraźne życzenie. To miało być danie narodowe, zbilansowane i pożywne. Mieli się z nim identyfikować wszyscy Tajowie.
Makaron rzeczywiście jest łatwy i szybki w przygotowaniu. Samai już jako dorosła i zamężna kobieta prowadząca własny uliczny stragan także zaczęła go sprzedawać. Miała tylko jeden palnik opalany węglem drzewnym i zaledwie parę ustawionych na chodniku stolików, gdy odwiedził ją premier Plaek. Jego uznanie dla smażonego przez nią pad thaia przyniosło jej popularność. Wkrótce mały stragan rozrósł się w dużą restaurację. Pad thai pani Samai dalej jednak powstaje na ulicy. W kilku rozgrzanych do czerwoności wokach, do których zagląda długa kolejka głodnych smakoszy.
Najlepsze krewetki w życiu zjadłam w Tajlandii. Sprawdź gdzie!
Ile kosztuje dobry pad thai?
Pad thai w Thip Samai długo był najtańszym w całym Bangkoku. Dalej jego klasyczna wersja z suszonymi krewetkami i jajkiem kosztuje niecałe siedem złotych. Największe wrażenie robi jednak nie cena, ale technika zawijania makaronu w poduszeczkę z jajecznego omletu. Roztrzepane jajko najpierw rozlewa się po woku, a następnie wrzuca się na jego środek porcję pad thaia. Wystarczy jeden ruch ręką doświadczonego kucharza, by makaron przykrył się omletem i zsunął na talerz. Ja mam dla Was prostszą wersję, tzn. bez jajecznej poduszki, ale z dużą ilością prawdziwego smaku przywiezionego z Bangkoku.
Przepis na pad thai z Thip Samai w Bangkoku
(6 porcji)
Smażenie pad thaia zajmuje dosłownie parę minut. Przygotowanie potrzebnych do niego składników już zdecydowanie dłużej. Warto więc najpierw je umyć i pokroić, żeby mieć wszystko później pod ręką.
sos do pad thaia:
- 250 g (pół kostki opakowania) miąższu tamaryndowca
- 80 ml sosu rybnego
- 120 g cukru palmowego
Zaczynamy od przygotowania sosu. Zalewamy miąższ tamaryndowca gorącą wodą i odstawiamy na kwadrans, co jakiś czas w nim mieszając. Następnie przecedzamy miąższ przez sitko i przelewamy jego płynną część na patelnię. Ustawiamy ją na małym ogniu, dodajemy sos rybny i cukier palmowy. Mieszamy i czekamy aż cukier się rozpuści. Próbujemy. Sos powinien mieć płynną konsystencję i zrównoważony smak. Najważniejsze są nasze preferencje, ale chodzi o harmonię pomiędzy smakiem kwaśnym, słodkim i słonym.
makaron:
- 200 g suchego makaronu ryżowego
- 2 ząbki czosnku
- 3 szalotki
- 1 kostka tofu
- 50 g piklowanej rzepy
- 1 dymka
- 120 g kiełków fasoli
- 50 g orzeszków ziemnych
- 5 łyżek oleju roślinnego do smażenia
- 4 jajka „zerówki”
- pół szklanki małych suszonych krewetek (opcjonalnie surowe i duże krewetki)
- do podania: limonka, świeża kolendra, płatki chili
Przygotowujemy składniki potrzebne do usmażenia pad thaia. Makaron umieszczamy w dużej misce i zalewamy go zimną wodą. Obieramy czosnek i szalotki, kroimy je w drobną kostkę. Tofu i rzepę kroimy w grubą kostkę, dymkę w dłuższe słupki. Kiełki myjemy pod zimną wodą i odcedzamy. Orzeszki siekamy lub ugniatamy w moździerzu, a następnie prażymy je na suchej patelni.
Wok lub dużą wysoką patelnię ustawiamy na średnim ogniu i rozgrzewamy w niej olej. Podsmażamy na nim czosnek i cebulę. Po chwili wrzucamy tofu, rzepę, dymkę i kiełki. Kiedy się zeszklą, dorzucamy odsączony już z wody namoczony wcześniej makaron i doprawiamy go połową sosu do pad thaia. Mieszamy wszystko dynamicznie. Makaron ma się połączyć z resztą składników. Próbujemy, dodajemy resztę sosu, jeśli czujemy taką potrzebę. Podsmażony makaron odsuwamy na połowę patelni, robiąc miejsce na usmażenie jajek (możemy to zrobić również na oddzielnej patelni). Podsmażone jajko mieszamy z makaronem, całość posypujemy suszonymi krewetkami i orzeszkami. Podajemy z limonką, świeżą kolendrą i suszonymi płatkami chili.
Przepis ukazał się na łamach Wysokich Obcasów, zdjęcia robiła Monika Walecka
Nakarmiona Starecka jest również na Facebooku i Instagramie. Zapraszam!