Dopadła mnie choroba zawodowa. Bo jak inaczej nazwać problemy z żołądkiem u dziennikarki kulinarnej? Lancze, brancze, tu siekany kotlet, tam owoce morza, a za rogiem szpik i jądra wołowe. To się musiało skończyć bólami i niestrawnością.
By osiągnąć stan równowagi, najpierw mocno ograniczyłam lancze na mieście. Po rozmowie z Kuchcikiem zdałam sobie sprawę, że nawet najbardziej niewinne i lubiane przez kobiety dania, z pozoru wyglądające na dietetycznie, to cisi zabójcy zgrabnej sylwetki i samopoczucia (zupa krem z warzyw pełna masła i śmietany, czy sałatki zanurzone w kalorycznych dresingach). Tym sposobem udało mi się zaoszczędzić jakieś 500 złotych miesięcznie (20 lanczy po średnio 25 złotych) i wrócić do kuchni, by samej sobie gotować.
Pamiętając jak wspaniale czułam się kiedyś na diecie Pięciu Przemian, sięgnęłam po kasze, głównie po pęczak i jaglaną. Z kuchni śródziemnomorskiej zachowałam ulubione sery (Pecorino Romano i Parmigiano Reggiano) i spore ilości oliwy, a od Azjatów pożyczyłam pełną ziarenek zieloną okrę. Uzupełniłam kosz owoców o mango, kiwi i banany (dobre na zgagę). Wędliny zupełnie odstawiłam, mięso ograniczyłam, podobnie jak pieczywo i alkohol (no dobra raz w tygodniu). I udałam się po poradę dietetyczną do Pani Agnieszki Sienkiewicz, ekspertki ds. zdrowego odżywiania.
Okra w zielonym curry z ziemniaków
Okra z kaszą jaglaną, siemieniem lnianym, liśćmi limonki kaffir i kolendrą
Okra w zielonym curry z pęczakiem, kminkiem, marchewką i natką pietruszki
Pani Agnieszka głównie namawiała mnie na wewnętrzną obserwację – uważność na reakcje żołądka – po czym czuję się dobrze, a po czym nie. Reakcja na produkty jest bardzo indywidualna, nawet najzdrowszych możemy nie tolerować. Po czym wymieniła listę składników, których wplecenie w dietę przyda się wszystkim, którzy stołują się na mieście i chcą wzmocnić czy odbudować swój żołądek.
- Kasze
Są bardzo wartościowe. Im mniej przetworzone, tym pełniejsze składników odżywczych. Idealna dla każdego jest kasza jaglana – nie działa alergennie, doskonale się wchłania, ma dużo krzemu – dzięki czemu lepiej poczuje się nie tylko nasz żołądek, ale też paznokcie i włosy. Kaszę gryczaną należy stosować z umiarem – jest bardzo rozgrzewająca, nadaje się dla osób po chorobie, osłabionych. Najlepiej kupować niepaloną.
- Ziemniaki
To prawdziwa roślina lecznicza – jest lekkostrawna i zasadowa. Zalecana przy wrzodach żołądka, zapaleniu błony śluzowej i nadkwasocie.
- Makaron
Tak, ale pełnoziarnisty – orkiszowy czy razowy. - Orkisz
Jeśli jesteśmy już przy zbożach. Pszenica nie jest wskazana dla mojej grupy krwi (0Rh+), jak pokazują badania – jej wysoka, coraz wyższa zawartość glutenu podrażnia zakończenia nerwowe. Dlatego jeśli chleb, to orkiszowy. - Ryby
Wystarczy raz w tygodniu, choć idealnie byłoby trzy razy. Wskazane przy moim wysokim cholesterolu. Wrzucam zatem śledzie (uwielbiam), wędzoną makrelę (chętnie), a nawet produkty z puszki (szproty!). Ryby mają wysoką zawartość kwasów omega-3, które zwalczają wolne rodniki.
- Pasta miso
Fu, soja! Kojarzy mi się tylko z gigantycznymi, modyfikowanymi genetycznie, tanimi uprawami w krajach Globalnego Południa. Zjadamy jej sporo, nie wiedząc o tym – choćby w wędlinach, których jest popularnym składnikiem ze względu na swą zdolność wypełniania i dopasowywania się smakiem. Sama soja ma, owszem, dużo białka, ale trudno przyswajalnego, dlatego najlepsza jest sfermentowana – w formie pasty miso czy tofu. Tylko 2% upraw soi jest niemodyfikowanych genetycznie, warto poszukać pasty z soi pochodzącej z upraw ekologicznych (będzie miało to swój odpowiednik w cenie…). Pastę miso można używać do wszystkiego, nie tylko do zupy. Warto też uzbroić się w glony wakame – pełne kwasów omega-3.
Dla osób, których problemy z żołądkiem są nieco poważniejsze, Pani Agnieszka ma apteczkę pełną łagodzących suplementów:
- Olej z rokitnika
Ma dużo witaminy C i fantastyczne właściwości gojące, również ścianki żołądka! Ja powinnam stosować go codziennie, dodając kilka kropli do jedzenia. - Miód Manuka z Nowej Zelandii
Prócz dobroczynnego działania miodu hamuje również rozwój bakterii Helicobacter pylori oraz gronkowca. To prawdziwy ratunek dla styranego żołądka – mój potrzebuje dawki 250. - Siemię lniane
Nasiona lnu zawierają dużo śluzu – zbawiennie wpływają na trawienie i wypróżnianie, obniżają poziom złego cholesterolu. Mają również właściwości antyutleniające, antyrakowe, dlatego dobrze używać również oleju lnianego (zawiera kwasy omega-3). - Kurkuma
Warto się z nią zaprzyjaźnić, a nawet nosić ze sobą w razie wystąpienia niestrawności (podobnie jak mieszankę majeranku z kminkiem, której łyżeczkę należy spożyć na chwilę przed ciężkostrawnym posiłkiem). Koi niestrawności, ma działanie przeciwwirusowe i przeciwbakteryjne. - Herbaty
Pobudzają trawienie, dlatego najlepiej pić je przed lub po posiłku. W trakcie przeżuwania nie pijemy niczego, no chyba, że coś nam ugrzęźnie w gardle. Wstępne trawienie zachodzi w jamie ustnej dzięki amylazie zawartej w ślinie. Dlatego należy dokładnie przeżuwać. Herbatki ziołowe oczyszczają organizm (ja regularnie popijam rumianek, koper i pokrzywę), ale trzeba robić sobie tygodniowe przerwy po trzech tygodniach ich stosowania, by organizm nie rozleniwił się, a uczył nowych i dobrych nawyków.
Na zdrowie!