Nasz mózg utrudnia nam zdrowe wybory konsumenckie! Kręcą go produkty okazałe i nasycone kolorem – postrzega je jako smaczniejsze. Z tych przyczyn właśnie, wolimy pięknie pachnące owocami (a właściwie ich sztucznymi aromatami) przemysłowe jogurty, puszysty chleb wypełniony ulepszaczami, wreszcie duże i mocno żółte jaja kur z chowu klatkowego. Okazuje się, że nawet w sklepie musimy się kontrolować!
Niedawno miałam okazję wysłuchać wykładu: „Dlaczego warto jeść żywność ekologiczną” na Wydziale Nauk o Żywieniu Człowieka i Konsumpcji SGGW. Zaprezentowane zostały obowiązujące metody konwencjonalnych hodowli zwierząt i uprawy warzyw i owoców oraz wyniki jakościowe samych produktów. W głowie mi się zakręciło od antybiotyków, pestycydów, herbicydów, których musiałam się już w swoim życiu najeść. Przedstawiono również walory żywności ekologicznej oraz sposoby jej oznaczania. Po wykładzie odbyły się warsztaty sensoryczne, na których odkryłam, że sama bezwiednie wybieram gorsze jakościowo produkty.
Zaczęliśmy od testu na „rozpoznawanie smaków podstawowych w stężeniach ponadprogowych”. Zestaw próbek składał się z 10 zakodowanych roztworów. Należało rozpoznać smak słodki, gorzki, kwaśny, słony lub wodę. Gdybym chciała kiedyś zostać członkiem panelu sensorycznego, musiałabym przejść ten test pomyślnie. Udało się, choć nie do końca, dwa razy czystą wodę oceniłam jako smak gorzki. Jak wytłumaczyła mi prowadząca, zdarza się to osobom pijącym kawę.
W drugim teście pracował mój nos. Miałam powąchać dwie nasycone waty – jedną rozpoznałam jako zapach kwaśny i cytrusowy drugi jako słodki i waniliowy. Jak się okazało pierwszy nie był wcale cytrusem – a jabłkiem, drugi – faktycznie wanilią. Nos ewidentnie był w średniej formie.
Wreszcie miałam się wypowiedzieć na temat trzech par produktów – jajek, jogurtu i ciastek. Każdą z nich należało opisać pod względem zapachu, smaku, wyglądu i ogólnej atrakcyjności. O ile mocno różowy i pachnący owocami jogurt wydał mi się podejrzany, podobnie wypasione ciasteczka, to już przy jajkach kompletnie zgłupiałam. Bardziej smakowało mi jajko z dużym i intensywnie żółtym żółtkiem, choć mocno pachniało amoniakiem. O wiele lepiej prezentował się nieco słodki aromat drugiego jajka, ale samo w sobie było jakieś małe i blade. Zawyrokowałam, że to bardziej żółte jest dla mnie lepsze. Jak się okazało – było zupełnie na odwrót. Wielkie żółte jajo pochodziło z konwencjonalnej hodowli kur, blade i niepozorne – z ekologicznej. Zbeształam szybko głowę i postanowiłam zaprzyjaźnić się z jajkiem o numerze zero.
Kod systemu chowu kur to pierwsza cyfra na oznaczeniu jajka. Można z niej wyczytać warunki w jakich żyją kury, producentki jaj:
0 – jaja z produkcji ekologicznej
1 – jaja z chowu na wolnym wybiegu
2 – jaja z chowu ściółkowego
3 – jaja z chowu klatkowego
Jajka z numerem „0” i „1” będą nieco droższe od reszty. Ale czy warto oszczędzać?
Najgorsze są trójki, pochodzą z tzw kurzego obozu koncentracyjnego. Chów klatkowy oznacza, że w jednej klatce (zwykle o rozmiarach 450 mm x 450 mm x 460 mm ) siedzi 3-6 kur. Chów ściółkowy oznacza, że kury mieszkają w budynku, gdzie mieści się 25 ptaków na m2. Kurom w obu hodowlach podaje się paszę genetycznie modyfikowaną oraz antybiotyki. Wybierając zerówki wyrażamy sprzeciw, nie tylko wobec warunków w jakich kury doznają bólu i strachu, ale również dbamy o własne zdrowie. Pamiętajcie o tym, nie tylko w Wielkanoc.
Dziękuję pani Agnieszce Sienkiewicz, ekspertce ds. zdrowego odżywiania z ORGANIC Farma Zdrowia za zaproszenie na to ciekawe spotkanie.