Barcelona: moje ulubione bary, kawiarnie i cukiernie

Zapraszam na kulinarną wycieczkę trasą moich ulubionych miejsc. To głównie bary, w których jadają stare dziady. Takie mam już zboczenie, że lubię miejsca, w których stołuje się lokalna starszyzna. Dlaczego? Bo tam jedzenie zawsze jest proste, prawdziwe i powtarzalne, czyli tej samej niezmienniej formy i jakości. Liczy się dobry produkt i tradycja. Przedkładam to na efemeryczne modne wydmuszki, sfery, pudry i inne galaktyki. Chociaż dorzucam na sam koniec do tego zestawienia jeszcze parę ładnych miejsc, w których wypijecie kawę z przelewu, zjecie fiu fiu tosta i strzelicie sobie fotkę wnętrzarskiego inspi.

La Cova Fumada

Carrer del Baluard 56, Barceloneta, Barcelona

Gdybym miała się stołować tylko w jednym miejscu w Barcelonie, to z pewnością właśnie tutaj. Marmurowy bar zamazany notatkami ołówkiem, mikroskopijna otwarta kuchnia, w której uwija się cała familia, genialne proste jedzenie i takaż atmosfera. Jest to również jeden z najtańszych adresów w moim zestawieniu. Spróbujcie koniecznie grillowanych karczochów polanych palonym masłem i doprawionych wędzoną papryką, rydzów w masełku z czosnkiem, chleba z pomidorami lub kręconym na miejscu aioli, no i BOMBY. To taki okrągły krokiecik z ziemniaków z dodatkiem mięsa dorsza chlapnięty aioli i bardzo ostrym paprykowym sosikiem. Specjał lokalu i generalnie BCN. Wspaniale są również grillowane sardynki oraz delikatny rozpływający się w ustach dorsz. Stary kocha jeszcze tutejsze flaki (w sumie to sam kolagen), a także ciecierzycę z kaszanką i piniolami. Bar jest niedaleko plaży, w pieknym kwadracie Barcelonety, na jednej ze ścian urokliwego placu Poeta Boscà. Czynny jest od rana do ok 14/16 godziny, także idealny na śniadanie czy lunch. Nie zrażajcie się kolejką, warto poczekać, a w miedzy czasie zjeść coś słodkiego w piekarni Baluard nieopodal, bo przy tej samej ulicy. W Fumadzie można wypić małe piwko czy wino, ale jeśli będziecie chcieli bardziej odpiąć wrotki, to zajrzyjcie do Baru Leo przy tej samej ulicy (Carrer de Sant Carles 34). Tam zdecydowanie można poszaleć, bo atmosfera bankietu jest nieustająco na wysokim poziomie.

Portolés

Carrer de la Diputació 375, Eixample, Barcelona

Jeśli chcecie zjeść prawdziwy domowy obiad i zobaczyć z jaką niespieszną przyjemnością cieszą się nim mieszkańcy czarującej dzielnicy Eixample – zajrzyjcie do Portolés. Widać, że większość z gości stołuje się tu od lat, kelnerzy bowiem na pamięć podają im ulubione dania. A są to sycące porcje różnego mięsiwa lub innych bardzo lokalnych potraw podanych w nieszukany sposób. Przez okno kuchni otwartej na salę widać zresztą, kto je przygotowuje. Parę kucharek w sztywnych wykrochmalonych fartuchach. Zachwycające jest to, co potrafią zrobić z karczochów. Przygotowują je na dwa sposoby – na płaskim grillu, dzięki czemu karczochy mają ten przyjemny dymny aromat, lub zanurzają w cieście i smażą w głębokim tłuszczu, w efekcie czego karczochy są miękkie w środku, a chrupiące na zewnątrz. Poza tym to miejsce, w którym spróbujecie bardzo ciekawej potrawy jaką jest fideuá. To swoista odmiana paelli, w której zamiast ryżu używa się krótkiego makaronu. Jest podsmażony i przygotowany na bardzo aromatycznym wywarze z ryb i owoców morza, z nimi jest również podany. Poza paroma muszlami znajdziecie na talerzu także kleks… majonezu. Tłuszczu nigdy za wiele, na pewno nie w Barcelonie!

La Bombeta

Carrer de la Maquinista 3, Barceloneta, Barcelona

Napis nad barem: nie znamy angielskiego ale robimy piekielnie ostre bomby. W rzeczy samej. Bomby są rzezczywiście niebywałe ostre chociaż wolę te w miejscu powyżej (tu są ze świnią, w Fumadzie z dorszem). La Bombeta to też ten sam nadmorski urokliwy kwadrat Barcelonety, od jednego do drugiego miejsca jest zaledwie parę kroków. Niemniej to miejsce ma niepodrabialny geriatryczny klimacik, w którym alkohol sączy się dyskretnie, rozmawia półgłosem, ale pałaszuje się z apetytem. Bo jest co. Polecam mule w sosie pomidorowym, pieczarki z grilla, pieczywo z aioli, karczochy, a na deser obowiązkowo crema catalana oraz naparstek jakiegoś tradycyjnego słodkiego hiszpańskiego likieru.

Bar Jai‑ca

Carrer de Ginebra, 13, Carrer de Ginebra, 7-9, Barceloneta, Barcelona

Bar z licznymi artefaktami miłości do FC Barcelony i sąsiedzką familiarną atmosferą. Do wyboru sporo smażonych ryb i owoców morza, świetne małe krewetki i specjalność zakładu: anchois. Co ciekawe, anchois czyści się na miejscu, i obok samej rybki podaje jeszcze to co z niej zostało, czyli kręgosłup. Umoczony w cieście i usmażony w głębokim tłuszczu jest dodatkową przekąską do piwa. Dla wielbicieli bizarnych przyjemności.

Bar La Plata

Carrer de la Mercè 28, Barri Gòtic, Barcelona

Mikroskopijne miejsce prowadzone przez starszego jegomościa. Do wyboru 6 stolików lub marmurowy blat baru. Zaledwie parę tapasów do wyboru: anchois smażone w cieście, chleb z pomidorem, sałatka ze słodkich pomidorów i cebuli, kawałek kiełbaski. Sprawdźcie sami dlaczego lubi tu wpadać nie kto inny jak sam Ferran Adria. Miejsce istnieje od 1945 roku.

Bar Celta Pulperia

Carrer de la Princesa 50, El Born, Barcelona

Bar w urkoliwej i modnej dzielnicy El Born. Miejsce słynie z perfekcyjnie przyrządzonej ośmiornicy po galicyjsku ‑ pulpo a la gallega ze słodką papryką. W menu także sporo smażonych (i nie tylko) ryb i owoców morza, a niebywałą popularność zawdzięcza również niskim cenom.

El Xampanyet

Carrer de Montcada 22, , El Born, Barcelona

Drugie miejsce, obok Cova Fumada, w którym mogłabym się zestarzeć. Małe, ciasne, wciśnięte w wąską uliczkę w ciemnym zaułku malowniczej dzielnicy El Born. Podaje się tu wino musujące własnej produkcji podawane w wekowanych butlach, przepyszną obłoczną tortillę ze słodką cebulką o luźnej strukturze, a nie tak jak nas przyzwyczajono twardej płyty osb. Obsługa jest tak wesolutka, a stoły wytarte tysiącem łokci, że nie chce się wychodzić. Zwłaszcza, że do spróbowania jest cała karta, a wszystko godne polecenia (ach ten gulasz ze strączków i kalmarów).

Can Paixano (La Xampanyeria)

Carrer de la Reina Cristina 7, Barceloneta, Barcelona

Tu też wypijecie domowej roboty cavę ale będzie mniej elegancko. A nawet więcej, będzie brudno i lepko, ale o to chodzi, żeby na stojąco wypić trochę bąbelków i zagryźć je bułą, płacąc za wszystko przysłowiowy grosik. Opcja na dobry befor albo wesoły lunch z %.

Honest greens

A kiedy znudzi się już tapas… a zamarzy warzywo ‑ idźcie do sieciówki, która ma cztery lokalizacje w BCN. Talerz można skomponować według właśnej fantazji, wybrać ulubione warzywka i sosy, i najeść się zielonego po kokardę. Do tego ładne wnętrza i dużo szczupłych zadbanych ludzi wokół, którzy z pewnością nie jedzą ziemniaczanych tapasów na co dzień.

Gresca

Carrer de Provença 230, Eixample, Barcelona

Jedyne takie fensi miejsce na tapas w moim zestawieniu. Jeśli szukacie nowoczesnego wydania klasyki to warto zarezerwować tu stolik na jakieś wieczorne wyjście i dopilnować, by usiąść przy blacie wokół otwartej kuchni, bo jej pracę ogląda się jak dobry spektakl. W menu trochę abstrakcyjnego poczucia humoru, a wszystko w smaku i podaniu perfekcyjne. Polecam szczególnie bakłazana no i „bikini”, czyli wariacje na temat klasycznej katalońskiej kanapeczki.

******

NA KAWĘ / SŁODKIE

Pastelería Hofmann

Carrer dels Flassaders 44, El Born, Barcelona

My tu gadu gadu a przecież najważniejszy jest cukier. Zapomnijcie o tym co wcześniej czytaliście i od razu idźcie do Hofmanna na croissanty. Są gigantyczne, wypasione, smakują masłem i są tak obłoczne, że ich przekrój można studiować z pełną fascynacją godzinami. Tak wyglada perfekcyjne ciasto. Acha, i jeszcze nadzienia! Polecam mocno marcepan chociaż waham się czy jednak nie mascarpone. Rozjerzyjcie się też po wnętrzu wymalowanym w kolory turkusu i indygo. To luksus i bajka w stylu Tiffany & Co. A przed wyjściem zwróćcie jeszcze uwagę na gablotę z cukierniczymi precjozami ‑ ta gigantyczna pistacja czy… żołędzie to jakiś obłęd! Szkoda jeść.

Federal Café

Parę lokalizacji, ale najbardziej lubię tę w Barri Gòtic (Passatge de la Pau 11)

Przepiękna kawiarnia australijskiej sieci ‑ przyjemnie się usadzić w jej wnętrzach jak i poleniuchować w słońcu przed, w ogródku na malowniczym skwerku. Dobre przelewy, modne śniadanka, wśród których królują jaja po benedyktyńsku, jajka z bananem, tosty z awokado, szakszuki, jak i zdrowsze lżejsze opcje.

Orval

Carrer de Buenaventura Muñoz 31, Sant Marti, Barcelona

Ładna kawiarnia z antresolą, a tam parę dodatkowych stolików i pracownia ceramiczna. Jej wyroby można kupić na miejscu. Do tego sporo zieleni i generalnie dobra przestrzeń do czilu. Do wypicia kawa z przelewu, matcha i różne herbatki, a do chapsnięcia tost z kimchi, który mi bardzo smakował. Niedaleko przepiękny Parc de la Ciutadella.

Rocambolesc

La Rambla 51, Barcelona

Lodziarnia najmłodszego z braci Roca, genialnego cukiernika ze znanej na całym świecie michelinowskiej restauracji El Celler de Can Roca, w której Jordi sprzedaje lody w kształcie swojego charakterystycznego nosa. To najsłynniejszy deser z oferty ale są i inne równie odjechane. Lodziarnia przy Rambli (uwaga na kieszonkowców) to filia oryginalnej cukierni z Girony, jej kolejne lokalizacje są również w Madrycie.

Baluard Barceloneta

Parę lokalizacji

Jedna z nich jest tuż obok Cova Fumada. Można kupić pieczywo, kanapkę na plażę, oraz słodkie wypieki. Ja kocham tutejsze serniczki i wszystko co jest maźnięte jajecznym kremem.

Więcej ciekawych rekomendacji z Barcelony znajdziecie u Marty Every Day Trip na Instagramie – polecam!

NAKARMIONA STARECKA JEST RÓWNIEŻ NA FACEBOOKU I INSTAGRAMIE. ZAPRASZAM!

Pin It on Pinterest