Śledź – kiedyś symbol postu, dziś bohater nowej, świeckiej tradycji. Gdzie w grudniu w Warszawie zjeść najlepszego śledzia? Oto kilka sprawdzonych adresów.
śledzik
Śledź po szwedzku ze słodką musztardą
Matias czy śledź à la matias? Matiasy to młode, niedojrzałe płciowo śledzie przed pierwszym tarłem. Z całej populacji śledzia jedynie 3% kwalifikuje się do ich produkcji. Większość śledzi, które są sprzedawane w naszych sklepach, to ryby już dawno po tarle, nie można ich więc nazywać matiasami. Stąd używane zwykle określenie: à la matias. Śledzie na zdjęciu to dzikie matiasy prosto z Holandii.
U Sióstr – ukraińska kuchnia w babcinym wydaniu
Wystrój restauracji U Sióstr jest żywcem wyjęty z przeszłości. Pod sklepieniem z rżniętego karton-gipsu podaje się gałuszki, pielmieni i śledzia pod szubą. Siostry muszą marynować ryby same, bo smakują świeżo i mocno pachną morzem. Takich śledzi ze świecą szukać w mieście! A są jeszcze gałuszki, gotowane na parze pyzate poduchy z ciasta obsypane jagodami i polane śmietanowym sosem.
Kraken rum bar – port na Poznańskiej
Jeśli gdzieś warto teraz przycumować łajbę, to przy ulicy Poznańskiej, w Kraken rum bar. Tu, jak w najlepszym porcie, dzieje się najwięcej. Okolica oferuje nieomal wszystkie formy kulinarnej rozrywki, od fine diningu po plebejskie uciesze. Ale was, prawdziwi żeglarze,...