Niektórzy jesienią wietrzą szafy: wyjmują z nich nienoszone ubrania i oddają je znajomym czy potrzebującym. Warto wtedy otworzyć również lodówkę i podzielić się jedzeniem, które prędzej czy później trafiłoby do kosza.
Dwa, trzy razy do roku robię porządki w szafie. Wyciągam wtedy z jej wnętrzności sukienki i sweterki, których dawno nie nosiłam. Z reguły je przymierzam, by sprawdzić, dlaczego popadły w niełaskę. Powody przeważnie są dwa – albo te rzeczy znosiłam i nie mogę już na nie patrzeć, albo kupiłam je pod wpływem nieprzemyślanego impulsu i zupełnie do mnie nie pasują. Takie nienoszone ciuchy składam w elegancką kostkę, chowam do torby, a następnie siadam do komputera i piszę do moich kum. Mamy taką świecką i całkiem regularną tradycję wymieniania się nimi, co uważam za przejaw odpowiedzialnej konsumpcji. Spotykamy się u siebie w domach, zrzucamy wszystkie przyniesione ciuchy na jeden duży kopiec pośrodku pokoju, najpierw pijemy wino i plotkujemy, a potem wpadamy w odmęty konfekcji.
Od czasu kiedy spotykamy się regularnie, kupuję mniej nowych ubrań. Wiele z moich ulubionych rzeczy, także butów, pochodzi z takiej koleżeńskiej wymianki – łącznie z tymi wspaniałymi czerwonymi espadrylami od Marty oraz z przyniesioną przez Agnieszkę sukienką vintage, którą włożyłam na własny ślub. W moich różowych jeansach i koszuli w czerwoną kratę chodzi za to Agata, a w pięknej koszuli w koniki, jeszcze z lat 70., po mojej mamie, lubi pokazać się Kasia w pracy. Co się dzieje z resztą ciuchów, którymi nikt się nie zainteresował? Wywozimy je do Domu Samotnej Matki oraz do Domu Kobiet Uchodźczyń na warszawskim Targówku, jedynej takiej placówki dla kobiet.
Mechanizm wymiany ciuchów działa bez zarzutu, zastanawiam się zatem, dlaczego u licha nigdy wcześniej nie wpadłam na pomysł, by równie sprawnie gospodarować jedzeniem. Mimo że kupuję je w rozsądnych ilościach, i tak zdarza mi się wyrzucić co jakiś czas kawałek sera, zwiędnięte marchewki lub niedojedzony słoik dżemu.
Na pewno więc przyczyniam się do zatrważających statystyk, które podają w swoim raporcie z 2016 roku Banki Żywności. Polska jest w czołówce krajów europejskich, w których wyrzuca się najwięcej jedzenia. W ciągu jednego roku w naszym kraju marnują się aż 52 kilogramy żywności na osobę.
Odkąd znam te dane, staram się rozsądniej planować zakupy. Warzywa i owoce kupuję raz w tygodniu poprzez platformę Lokalny Rolnik. Świeże produkty przerabiam od razu – na przykład wspomniane marchewki od razu piekę albo ścieram na surówkę, a ich nać przerabiam na bardzo zdrowe pesto, idealne do kasz czy sałatek. Zwiędnięte liście sałat miksuję na koktajle z dodatkiem owoców. Więcej mrożę – do zamrażarki trafiają zarówno ryby, owoce morza, jak i zupy czy bigos. W restauracji zdarza mi się zabrać ze sobą niedojedzone danie, które potem mój Kuchcik chętnie odgrzewa sobie na śniadanie.
Nie jestem znawcą aplikacji, korzystałam do tej pory zaledwie z paru – głównie z kalkulatorów kalorii i makroskładników, żeby zorientować się, ile zjadłam, i czy przypadkiem nie za dużo (zawsze okazywało się, że za dużo). Szukając coraz lepszych strażników diety trafiłam niedawno na apkę, która również jest powiązana z jedzeniem, ale w innym kontekście. Taste & Share to platforma komunikacji ułatwiająca dzielenie się jedzeniem: każdy, kto ma nadprogramowe, zdatne do spożycia produkty, może je zgłosić w aplikacji. Inny użytkownik, który uzna, że akurat te produkty są mu potrzebne, może skontaktować się z „ofiarodawcą” poprzez aplikację i odebrać od niego produkty. Użytkownicy mogą zgłaszać i wymieniać za pomocą aplikacji produkty i półprodukty spożywcze, a także gotowe dania.
Na świecie całkiem prężnie działa już ruch „foodsharing”. Ma on na celu zmniejszenie ilości marnowanego jedzenia poprzez przekazywanie sobie wzajemnie produktów, które nie są już nikomu potrzebne, ale nadal są wartościowe i nadają się do spożycia. W Polsce to zjawisko dopiero się rozwija, ale to świetne rozwiązanie, które ma szansę stać się równie popularne jak babskie wymianki ciuchów. W końcu w obu przypadkach chodzi o odpowiedzialną konsumpcję, bycie fair wobec zasobów świata, a także o prostą przyjemność płynącą z dzielenia się i spotkania z drugim człowiekiem.