Pyszne, elastyczne i całkowicie wegańskie naleśniki na bazie tofu i bananów. Możecie je zjadać z ulubionymi dodatkami lub przenieść się w wyższy egzotyczny wymiar i doprawić je… malezyjskim sambalem. Truskawki wyśmienicie komponują się z chili, dlatego połączenie ich z malezyjskim, kokosowym sambalem, wprost mnie zachwyciło.
Co do samej receptury to myślę, że to wspaniała alternatywa dla tych, którzy nie jadają nabiału. Zaskakujący jest tu potencjał zarówno tofu jak i banana. Dzięki tym dwóch składnikom ciasto jest elastyczne i sprężyste, gładkie i jedwabiste, czyli posiada wszystkie walory za które cenimy naleśniki.
- 350 ml wody
- 150 g tofu (pół kostki)
- 2 duże banany
- 200 g mąki
- pół łyżeczki proszku do pieczenia
- szczypta soli
- łyżeczka brązowego cukru lub innego słodzika
- olej roślinny do smażenia
- truskawki lub inne sezonowe owoce do dekoracji i smaku
Kokosowy sambal
- 25 g wiórków kokosowych
- 2 łyżeczki płatków chili
- szczypta soli
- 2 łyżeczki brązowego cukru
- 1 łyżka soku z cytryny
Wodę, tofu i banany miksujemy na gładką masę za pomocą blendera. Następnie dodajemy mąkę, proszek do pieczenia, sól i cukier. Ciasto powinno mieć naleśnikową konsystencję. Odstawiamy je na 15-20 minut.
Patelnię rozgrzewamy i przecieramy olejem. Zmniejszamy ogień na średni i nabieramy ciasto chochelką. Najlepiej trzymać ją w jednej dłoni, a w drugiej patelnię za rączkę. W ten sposób nalewając ciasto z chochelki a odpowiednio manewrując patelnią, ładnie rozprowadzimy ciasto po całej jej powierzchni. Naleśniki smażymy z każdej strony ok 2 minut. Kiedy krawędzie zaczną odchodzić od patelni, przerzucamy je delikatnie na drugą stronę. Możemy to zrobić palcami (aaaa, parzy), albo łopatką. Przed smażeniem kolejnych naleśników znów przecieramy patelnię tłuszczem – inaczej naleśniki będą przywierać a patelnia dymić.
Naleśniki są bardzo elastyczne, można je więc bez końca zawijać, skręcać i formować w różne zawijasy. Lubię je szczególnie na zimno. Dobrze smakują ze wszystkimi naleśnikowymi dodatkami, ale połączenie ich z kokosowym sambalem to już wyższy poziom egzotycznej przyjemności.
Kokosowy sambal z Malezji
W oryginalnym przepisie jest jeszcze czerwona cebula. Jeśli lubicie zdecydowane smaki i prawdziwe z Was cebularze, dodawajcie ją śmiało. Ja preferuję nieco subtelniejszą wersję – i tu ją właśnie zamieszczam.
Do moździerza wsypujemy wiórki i płatki chili. Ucieramy przez parę minut, aż poczujemy aromat kokosa. Dodajemy resztę składników i znów ucieramy przez parę minut. Gotowe! Kokosowym sambalem możemy doprawiać ryż, zupy, sałatki i wszystko co potrzebuje chrupiącego dodatku oraz animuszu. W naszym przepisie – naleśniki! Smacznego.