Podlasie moim rowerowym i kulinarnym szlakiem

Jak zaplanować piękną i obfitującą w atrakcje rowerową wycieczkę na Podlasie? Za pierwszym razem można skorzystać z wytyczonych już tras. Przez Podlasie wije się długi i malowniczy Szlak Bociani. Liczy 400 km, zaczyna się w okolicach Suwałk przechodzi przez Tykocin, piękne miasteczko z zabytkową barokową synagogą, aż do Białowieży. Warto chociaż raz w życiu się nim przejechać.

Tak jak zobaczyć podlaskie drewniane cerkwie. Wspaniała architektura, radosne kolory i wielki czar. Jedną z moich ulubionych cerkwi jest piękna drewniana cerkiew w Koterce z początku XX wieku. Za każdym razem zachwyca mnie intensywnym połączeniem kolorów. Znajduje się na uboczu miejscowości, otoczona leśnym uroczyskiem z widokiem na źródełko, któremu przypisuje się niezwykłą leczniczą moc. To nie jedyna takie piękna cerkiew na Podlasiu, podobne są niemal w każdej mieścinie.

podlasie wakacje
podlasie wakacje
podlasie rower

Zaczynamy w „Białym” Białymstoku

Pierwszą podlaską trasę jaką przejechałam była ta rowerowa z Białegostoku. Miasto bywa nazywane „podlaskim Wersalem”. Takie skojarzenia rzeczywiście budzi widok barokowego pałacu Branickich z przylegającym do niego parkiem francuskim. Warto się tu wybrać.

Za każdym razem pobyt w Białymstoku zaczynam jednak od wizyty w barze mlecznym Topolanka. Uwielbiam tutejsze serniczki ze śmietaną, całkiem niezłe są także kartacze, a to wszystko w bardzo przyzwoitych cenach. Potem jeszcze wyborna kawa w Baristacji albo Fly High, deser w wyjątkowej Madeline i można jechać dalej.

Chyba, że jest okazja skosztować jeszcze buzę. To pyszny napój z kaszy jaglanej z dodatkiem rodzynek, soku z cytryny i cukru o lekko buzującym posmaku. Jest pamiątką z okresu międzywojnia, z czasów, kiedy w Białymstoku mieszkali… Macedończycy. Podobno pierwszy lokal specjalizujący się w tym fermentowanym napoju powstał w 1913 roku i był w mieście szalenie popularny. Musiałam go zatem spróbować. Buza jest lekko kwaskowa, ale i szałowa, buzuje w niej wielokulturowa historia Podlasia. Ruszamy zatem dalej jej tropem, do Supraśla. 

Rowerem z Białegostoku na obiad w Barze Jarzębinka w Supraślu

Podlasie wcale nie jest takie płaskie. Łydki mogą ścierpnąć na tym odcinku z Białegostoku do Supraślu, ale wizja obiadu w barze Jarzębinka jest mobilizująca. Jadłam tam już nieraz i uważam, że to jedna z największych atrakcji Supraśla, nawet jeśli czasami trochę za bardzo smakuje Vegetą. Oczywiście jest jeszcze kościół Świętej Trójcy, biały dworek z siedzibą Parku Krajobrazowego Puszczy Knyszyńskiej i pałac Buchholtzów z XIX wieku, ale za to w Jarzębince są kartacze, babka ziemniaczana i podpiwek!

bociany białowieża
bar jarzębinka supraśl
rower podlasie gdzie

Malutki bar istnieje od dekad i ma status lokalnej instytucji. Mieści się przy ulicy 3 Maja w niskiej drewnianej zabudowie z połowy XIX wieku, w jednym z zabytkowych domów tkaczy. Powstał w czasach, kiedy Supraśl był prężnie działającym ośrodkiem włókienniczym. Skorzystał na wysokim cle, które po Powstaniu Listopadowym Carska Rosja nałożyła na towary wywożone z Królestwa Polskiego. Część z fabrykantów z Łodzi i Zgierza przeniosło wówczas swoją produkcję wraz z pracownikami poza granice Polski. Tak w Supraślu powstała druga Ziemia Obiecana. Zamieszkiwali ją Niemcy, Austriacy, Czesi, a nawet Francuzi. Kartacze, które pałaszuję w barze Jarzębinka, mają za to korzenie litewskie i tam nazywane są cepelinami.

Równie poplątane korzenie ma jedyna w Polsce cerkiew obronna w Supraślu. Budowla z powodzeniem łączy dwie kultury: zachodnio-europejską i rusko-bizantyjską. Stała tu niezmiennie od 1511 roku do czasu, kiedy w 1944 roku Niemcy wysadzili ją w powietrze. Zostały po niej jedynie XVI-wieczne freski na filarach, resztę odbudowano w latach 90. Okrążam jej gigantyczną bryłę rowerem i zastanawiam się, którą z wielokulturowej historii Podlasia wybrać na następny przystanek.

 

Tatarskim szlakiem z Supraśla do Bohonik, do meczetu i na pierakaczewnik

 

Z Supraśla można ruszać dalej tatarskim szlakiem. Do najbardziej znanych z tatarskiej kuchni Kruszynian jest zaledwie dwie godziny rowerem. A potem jeszcze można dalej, do Krynek i Bohonik piękną trasą przez Puszczę Knyszyńską. W tych okolicach mieszkają potomkowie Tatarów, którzy walczyli przeciwko Turkom po stronie Rzeczpospolitej Obojga Narodów u boku Jana Sobieskiego. Hetman w 1679 roku podarował im ziemię oraz tytuły szlacheckie.

bohoniki meczet tatarski
bohoniki meczet tatarski
smaki podlasia

W pięknych malutkich Bohonikach jest najstarszy działający meczet w Polsce, a niewiele jest już takich zostało. Jeden z pięciu znajduje się właśnie tutaj. Zbudowany pod koniec XIX wieku w 2012 roku wpisany został na listę pomników historii Polski. Można go zwiedzić z przewodniczką, a także wybrać się na pobliski zarośnięty stary cmentarz ukryty za szpalerem brzóz na końcu wsi. Gdybyście zgłodnieli to szczerze polecam Zajazd u Mahmeda, gdzie króluje kuchnia tatarska. Zjadłam tam wspaniały pierakaczewnik na słodko, z jabłkami. Tatarski pierekaczewnik to zawinięte w ślimaka tłuste i smakowite wielowarstwowe ciasto. Z reguły faszerowane baraniną lub gęsiną.

A zaraz za Bohonikami jest Sokółka, a tam Stara Szkoła z wyśmienitymi lodami. Wystrój godny jest pierwszych polskich prezesów lat dziewięćdziesiątych, ale desery, a przede wszystkim lody – niebo.

Z Sokółki do Biebrzańskiego Parku Narodowego 

 

Z Sokółki zdarzyło mi się również pojechać w okolice Biebrzy. To trasa na około trzy godziny rowerem na zachód. Po drodze można jeszcze wstąpić do Korycin na ser, albo skręcić na południe, do przepięknego Tykocina. Bardzo lubię to miasteczko, nosi jeszcze pamiątki wielokulturowego Podlasia. Jest tu m.in. barokowa synagoga, Dom Talmudyczny, a na prawym brzegu Narwi – renesansowy zamek Zygmunta II Augusta.

O Biebrzańskim Parku Narodowym wypadałoby napisać oddzielny artykuł. A na pewno wybrać się w te okolice nie dość, że rowerem, to jeszcze z lornetką. Miałam tu okazję podglądać ptactwo zamieszkujące to największe torfowisko w Europie jak i największy park narodowy w Polsce. Z wątków kulinarnych – zjadłam świetną zupę rybną i kartacze w Bartlowiźnie w miejscowości Goniądz. Bizarne wnętrza ma ten zajazd, wypełnione różnymi wypchanymi martwymi zwierzętami, ale kuchnię i widoki z okien zacne. Dalej rowerem można przez Puszczę Knyszyńską i drogę Carską. 

Kraina Otwartych Okiennic

 

Pod tą inicjatywą kryje się parę przepięknych białoruskich wsi z doliny Narwi. Piękno polega nie tylko na kolorach, lecz przede wszystkim bogatym zdobieniu szczytów, narożników i okiennic tutejszych drewnianych chat oraz cerkwii. Inspiracje przywieziono z bieżeństwa, uchodźctwa, masowej ewakuacji ludności w czasie I wojny światowej na tereny Rosji. Podobnie obficie zdobne są tutejsze cerkwie. Zajrzyjcie koniecznie do wsi Soce o nietypowej zabudowie. Rozdzielona rzeką Rudnią na dwie części: Mokrany i Suchlany. A także do wsi Puchły, kolejnej malowniczo położonej w Dolinie Narwi. Najstarsze pokolenie jej mieszkańców, mniejszość białoruska, wciąż posługuje się melodyjną starą gwarą podlaską. Bajkowa zabudowa wsi bazuje na rosyjskich motywach architektonicznych z czasów I wojny światowej. Równie charakterystyczne są tutejsze zabudowania sakralne – piękna szmaragdowa drewniana cerkiew z ikoną Matki Bożej Opiekuńczej w środku. Trzecia należąca do Krainy to Trześcianka. Tam, z tego co pamiętam, zatrzymałam się na nocleg. 

A może pierwszy przystanek w Drohiczynie?

 

Wdrapcie się na Górę Zamkową ze spektakularnym widokiem na zakręcającą u jej stóp rzekę Bug. A potem idzcie na jakiś dobry obiadek. Ja najbardziej lubię się stołować w restauracji Pod katedrą, gdzie są przepyszne zaguby – zawijasy z ciasta pierogowego z ziemniakami. Kuchcik zamawia tu zawsze kartacze. Smacznie również jest U Ireny, a także w położonym już poza miastem hotelu Drohickim. Jest pięknie usytuowany nad samym Bugiem, i to na odcinku na którym można plażować. Widok z hotelowej restauracji jest zatem tak samo smakowity jak tutejsza kuchnia. Zjecie tu moje ukochane zaguby, jedna z niewielu rzeczy wege w karcie, ale też inne podlaskie klasyki. Na miejscu można pożyczyć sprzęt wodny.

Po drugiej stronie Bugu

 

Z malowniczo położonego Mielnika wyprawicie się promem na drugi brzeg Bugu, gdzie panuje zupełnie inna atmosfera. Promem tu dużo powiedziane, w sumie rzeka jest szerokości paru szpagatów, a prom napędza siła ludzkich rąk. Ma duży urok ta atrakcja, ale przede wszystkim jest praktyczna. W parę minut można być już po drugiej stronie. Przeprawa działa całymi dniami, od rana do wieczora.

Do Mielnika warto zajrzeć podobnie jak do Drohiczyna, bo jest równie spektakularnie położony w dolinie Bugu. Mielnik jest najstarszą udokumentowaną parafią prawosławną w Polsce i ważnym punktem na Podlaskim Szlaku Sakralnym. Zajrzyjcie koniecznie do stojącej na wzgórzu odmalowanej w błękity cerkwi p.w. Narodzenia Najświętszej Marii Panny w stylu historyzującym, bizantyjskim. Co roku w sierpniu Mielnik celebruje święto muzyki folkowej i wielokulturowości. Muzyczne Dialogi to impreza na której prezentują się zespoły mniejszości białoruskiej, romskiej czy ukraińskiej.

rzeka bug podlasie
Mielnik cerkiew
przeprawa prom bug mielnik

Po drugiej stronie Bugu znajdziecie wieś Borsuki, która wykazuje wyjątkowe pobudzenie w dziedzinie kulinariów. To najdalej na wschód położona miejscowość województwa mazowieckiego. A zatem administracyjnie to już nie Podlasie, chociaż w latach 1975–1998 miejscowość administracyjnie należała do województwa bialskopodlaskiego. 

Borsuki są obecnie wyjątkowo rozkopane, da się jednak przejechać ich główną drogą na której znajdziecie sporo atrakcji.  Oberża w Borsukach służy noclegiem i domową kuchnią. Zjecie tu zaguby i placki ziemniaczane pod kurkowym sosem, wypijecie zacny kwas chlebowy, a w drogę zabierzecie tradycyjnie przygotowany sękacz.

placki ziemniaczane borsuki oberża
tradycyjny sękacz
zaguby oberża w borsukach

Chwilę dalej prawdziwa Francja elegancja. Dosłownie. Francja na Podlasiu. We wsi Borsuki znajdziecie bowiem piękny dworek – Impresja to pensjonat a zarazem sklep z francuskimi delikatesami prowadzony przez Francuza z Szampanii i jego żonę Polkę. Kupicie tu wyjątkowe wina w przystępnych cenach oraz musztardy, octy, słodkie przetwory, czy zakonserwowane rybki. Piwniczka pachnie nie tylko winami, lecz także lawendą i werbeną za sprawą marsylskich bajkowych mydełek. Regularnie odbywają się tu także degustacje wina.

impresja dworek
impresja dworek borsuki
impresja dworek borsuki

Na końcu wsi zaś stoi przepiękny Dwór Zaścianek. Mieści się w imponująco zaaranżowanej starej drewnianej szkole oraz zaanektowanej na potrzeby pensjonatu starej plebanii. Można zatrzymać się na dłużej, skorzystać z noclegu w stylowych pokojach, lub wpaść tylko na obiad. Kuchnia Zaścianka słynie z pierogów i dań z dziczyzny, ale zjecie tu także pyszne desery.

dwór zaścianek podlasie
dwór zaścianek borsuki
dwór zaścianek borsuki

Dalej jest jeszcze Janów Podlaski i słynna na cały świat hodowla koni arabskich. Mieści się w miejscowości Wygoda, tuż za Janowem. Prócz koni można podziwiać budynki stadniny, które niemal dwieście lat temu zaprojektował Henryk Marconi. W samym Janowie zaś – najstarszy, bo przedwojenny ręczny dystrybutor. Nie można z niego już co prawda korzystać, ale jest niewątpliwą ozdobą stacji paliw. Nie tylko dlatego, że jest w kolorze różowym, podobnie zresztą jak imponująca Bazylika Trójcy Świętej naprzeciwko stacji.

dystrybutor paliw janów podlaski
janów podlaski bazylika
wygoda konie arabskie janów podlaski

Hajnówka, puszcza i Miejsce Mocy

 

Hajnówka ma taką fajną retro atrakcję – leśną kolejkę wąskotorową. Za czasów I wojny światowej służyła Niemcom do przewozu drewna. Kursuje na trasie Hajnówka-Topiło. Ale równie przyjemnie pokonać tę pustą z reguły trasę rowerem przez leśną otchłań, prosto do słynnego Miejsca Mocy. Ostatnio zrobiłam wokół tego odcinka ponad sto km i nie spotkałam nikogo, kto prócz mnie chciałby zanurzyć się w chłodne objęcia Puszczy Białowieskiej, ostatniego takiego lasu w Europie.

cerkwie podlasie
kuchnia podlasia
noc kupały białowieża

O dobrostan naszego najstarszego parku narodowego dbali niegdyś polscy królowie, a nawet rosyjscy carowie. Szkoda, że ostatnie lata przyniosły tendencję odwrotną. Dobrze, że Adam Wajrak nie ustaje w swoich staraniach i wciąż walczy o los puszczy. Sam mieszka w Teremiskach, skąd śle swoje przyrodnicze depesze. Trasa rowerowa do Miejsca Mocy wiedzie wzdłuż torów nieczynnej trasy kolejowej HajnówkaBiałowieża. Wspaniały świerkowy las zaczyna przybierać tutaj dziwaczne kształty i ponoć kumuluje magiczne wibrację, z których leśnicy uczynili turystyczną atrakcję. Prosto stąd możecie zjechać do pobliskiej Białowieży.     

 

Śpiewy, tańce i kartacze w Białowieży

 

Na Kupalle, czyli białowieską Noc Świętojańską, przyjeżdżam regularnie. W tym roku odbyła się już po raz 39.! Na scenie wystąpiło ponad 30 wykonawców i grup z Białostocczyzny, a także goście z Litwy. Kupalle zaczyna się korowodem pochodni iskrzących się na tle soczystej zieleni, a kończy skakaniem przez ogniska i puszczaniem wianków o północy na rzekę Narewkę. Kwiatu paproci nigdy co prawda nie znalazłam, ale wyjeżdżam stąd z innymi pamiątkami – muzycznymi głównie. Na leśnej scenie co roku występuje wiele zespołów z Białostocczyzny i pobliskiej Białorusi. Moc ludowych pieśni kumuluje się wtedy i rezonuje w koronach drzew, a silne głosy śpiewaków przyprawiają słuchaczy o ciarki.

Białowieża jedzenie
podlasie szlaki rowerowe
cerkwie podlasie

Tak samo było w tym roku, pięknie i wzruszająco. Nogi same chodziły do tańców, zwłaszcza po pysznej kolacji z kartaczami w roli głównej. Chyba pierwszy raz jadłam je w wersji z gotowanych ziemniaków, normalnie proporcja surowych jest większa, kolor i struktura w związku z tym nieco rożna. A tu gotowany lekki kremowy ziemniaczany obłoczek. Takie cuda znajdziecie w Gospodzie Pod Żubrem, gdyby mieli Państwo ochotę zajrzeć, to polecam. Noc Kupały na Podlasiu trwa… najdłużej, bo od końca czerwca do połowy lipca, zależy od kalendarza, czy gregoriańskiego czy juliańskiego. Koncerty mniejszości etnicznych z tej okazji odbywają się w Dubiczach Cerkiewnych, Białowieży, Załukach, Leniewie i w Narewce

 

Festiwal Z Wiejskiego Podwórza w Czeremsze

 

Trasa do Czeremchy wije się przez malownicze wsie i kwitnące łąki. Po drodze można się zatrzymać w Dubiczach Cerkiewnych. Jest tu zalew Bachmaty, można się schłodzić, albo zwiedzić przepiękną turkusową drewnianą cerkiew z 1770 roku. Z reguły nie ma tu żywej duszy. Jak głosi legenda wieś przy dębowym lesie założyło plemię Krywiczów z Litwy. Dębowy las po białorusku to „dubrowa”, od nazwy dębu „dub” – stąd nazwa miejscowości. W tych okolicach zakopany jest podobno skarb Napoleona. Schowany gdzieś w pośpiechu przez uciekających z Rosji Francuzów.

Czeremchę, wieś w sensie, można wyczuć już z daleka. I wcale nie jest to zapach kwitnących krzewów. Skraj Puszczy Białowieskiej mocno pachnie smołą. Takie aromaty roztacza działająca tu od lat nasycalnia podkładów kolejowych. Impregnuje drewno iglaste i liściaste na potrzeby kolei i przemysłu. Czeremcha znajduje się na starym trakcie kolei żelaznej łączącej kiedyś Królewiec z Odessą. Za wsią jest międzynarodowe kolejowe przejście graniczne z Białorusią. Ale nie historia kolejnictwa przyciąga mnie w te okolice, a muzyka przygranicza.

podlaska słonina
czeremcha festiwal
kuchnia podlasia
czeremcha festiwal
czeremcha festiwal
czeremcha festiwal

Co roku pod koniec lipca, na Festiwal z Wiejskiego Podwórza, zjeżdża się zespoły folkowe z całego świata. Można posłuchać żywiołowej muzyki wielu kultur i narodów. Na deskach Ośrodka Kultury w Czeremsze wystąpiła m.in. najsłynniejsza grupa bałkańsko-cygańska Fanfara Transilvania z Rumunii, jak i Mokoomba z odległego Zimbabwe. Przez trzy dni trwają tańce i śpiewy, a dla chętnych organizowane są warsztaty. Można się nauczyć ginącego już powoli rzemiosła wyplatania ze słomy i tkactwa.

W niedzielę, na sam koniec festiwalu, odbywa się zawsze konkurs na najlepszą potrawę kuchni Podlasia. Konkurencja jest duża. Konkursowe stoły co roku uginają się od grubej i tłustej słoniny, kutii z fasolą, kartaczy, racuchów na maślance, tuszonki ziemniaczanej czy hreczanychy – duszonej kaszy gryczanej z mięsem. W szranki stają panie z Kół Gospodyń Wiejskich i prześcigają się w najlepszej babce ziemniaczanej czy owsianym kisielu. Kiedyś udało mi się trafić na poświęcony mu warsztat – zdjęcia z niego znajdziecie poniżej, a przepis tutaj.  Ja nazywam ten kisiel podlaskim tofu. Strukturę ma bardzo podobną.   

kisiel owsiany podlasie
kisiel owsiany podlasie
ziołowy zakątek podlasie_nocleg
podlasie warsztaty kisiel owsiany starecka
podlasie warsztaty kisiel owsiany starecka
podlasie warsztaty kisiel owsiany starecka

Ziołowy zakątek – agroturystyka i podlaski ogród botaniczny

 

Siedziba i centrum dowodzenia słynnej podlaskiej marki jaką są specjalizujące się w ziołach Dary Natury. Obok całego centrum produkcyjnego zlokalizowany jest Ziołowy Zakątek. To wielka sielska przestrzeń zanurzona w starym lesie, a na niej gospodarstwo ekologiczne z dużym stadem zwierząt, ogród botaniczny z największą kolekcją ziół użytkowych w Europie, rosarium liczące 150 gatunków róż oraz sporo ukrytej w zielonym gąszczu starej drewnianej architektury krytej słomą i gliną przeniesionej z całej okolicy. Niektóre można wynająć i w nich zanocować, część służy do warsztatów z historii ziołolecznictwa, tradycyjnego zbioru roślin ze stanu naturalnego, komponowania mieszanek herbacianych czy ziołowych nalewek. A w jednym jest pracownia ceramiczna, w której powstaje cała zastawa dla firmy – zarówno dla korycińskiej karczmy jak i warszawskiej pijalni. W ziemi nieopodal, pomiędzy kolekcją leczniczych roślin, zanurzone jest ziołowe spa. W chłodnych przestronnych wnętrzach można zamówić profesjonalny masaż, tyle że z dodatkiem oleju z czarnuszki, gorczycy, lnianki czy dzikiej róży, zażyć też ziołowych kąpieli w lubczyku, płatkach róży, soku z brzozy, tataraku czy żołędziowym piwie. Całe połacie żołędzi suszą się zresztą przed wejściem do karczmy. Na miejscu można wypić nie tylko żołędziowe, mniszkowe czy rumiankowe piwo, lecz także spróbować domowej podlaskiej kuchni i na deser zjeść puszyste naleśniki z musem malinowym. Są pyszne. Uwielniam tu wpadać, również po inspiracje, jak sobie posadzić kwiatki przy naszej podlaskiej chatce.

Korzystasz z moich rekomendacji? Oznacz mnie na zdjęciu, będzie mi miło trafić na Twój szlak.

Szukasz przepisów, rekomendacji i pomysłów, jak delektować się życiem?
Zajrzyj na moje profile społecznościowe.

Nakarmiona Starecka to instagramfacebook i podcast „Z pełnymi ustami” do słuchania na SpotifyTidal i Apple Podcasts

Życie jest za krótkie na złe jedzenie i warto je przeżyć z pełnymi ustami!

Pin It on Pinterest