Natto to sfermentowana soja o japońskim rodowodzie. Ziarna soi najpierw się dokładnie płucze, potem namacza na wiele godzin, a na koniec gotuje na parze. Po tych ceregielach przychodzi czas na spotkanie z bakterią Bacillus Subtilis Natto. To pod jej wpływem soja przeistacza się w natto.
Jak pachnie, wygląda i smakuje natto?
Sfermentowana soja ma swój charakterystyczny zapach. Ten aromat kojarzy mi się z chlebem i drożdżami. Charakterystyczna śluzowata struktura natto może niektórych obrzydzać. Niepotrzebnie – w tym śluzie nie kryją się przecież żadne okropności. Z tego powodu bywa jednak nazywane „jajami pająka” czy „japońskim katarem”. Moim zdaniem ten śluz to element zabawy i dodatkowa przyjemność z jedzenia natto. W smaku zaś jest dosyć maślane i piwne, to pierwsze skojarzenia jakie przychodzą mi do głowy. Czasami bywa gorzkie, warto więc kupować je od sprawdzonego dostawcy.
ZNASZ MOJĄ WSPANIAŁĄ I MEGA PROSTĄ SAŁATKĘ Z OGÓRKÓW I WODOROSTÓW?
JAPOŃSKI PRZEPIS NA sunomono!
Gdzie kupić natto?
Niestety trudno je znaleźć w polskich sklepach. Bywa czasami w tych z azjatycką lub zdrową żywnością. Przeważnie zapakowane jest w małe plastikowe pudełeczka. Szkoda, że nie w szklane opakowania. Najlepsze jakie jadłam do tej pory to natto wyprodukowane w… Polsce. Możecie kupić je przez internet, polecam zrobić od razu większe zakupy, bo przesyłki kosztują. Można je kupić bezpośrednio od producenta, którym jest NATTO.PL (to nie jest reklama, to słowa uznania dla tej inicjatywy).
Natto jest zdrowe
Poza swoimi walorami smakowymi ma jeszcze więcej tych zdrowotnych. Jest jednym z najzdrowszych produktów świata. Pod tym względem bije na głowę inne produkty sojowe. Zawiera sporo białka – w 100 gramach produktu jest go 15 g. Jak i mało znanej witaminy K2. Tymczasem jest ona niebywale ważna. To dzięki niej zachodzi prawidłowy metabolizm wapnia. K2 aktywuje białka, które transportują wapń do kości. I tym sposobem witamina K2 zapobiega osteoporozie.
Poza K2 w składzie natto można znaleźć również witaminy B1, B5, B6, B9 oraz witaminę E.
Natto zawiera także kwas foliowy, żelazo, fosfor, sód, potas, a także sporo błonnika (7,97 g na 100 g produktu). Jedzenie sfermentowanej soi zaleca się osobom zmagającym się z osteoporozą, miażdżycą, chorobami serca, cukrzycą, chorobami nowotworowymi (w szczególności płuc, wątroby, piersi, prostaty i białaczki), stwardnieniem rozsianym, reumatoidalnym zapaleniem stawów, kamieniami nerkowymi. Natto obniża wysokie ciśnienie i poziom cukru we krwi. Upłynnia krew, rozpuszcza skrzepy i zbija cholesterol.
Natto to probiotyk
W Japonii postrzegane jest jako środek na poprawę przemiany materii i problem z zaparciami. A to dlatego, że pełne jest tzw. dobrych bakterii. Wzbogaca florę bakteryjną i tym sposobem wspomaga odchudzanie. Trzeba tylko pamiętać, żeby w trakcie takiej kuracji pić dużo wody, a samą sfermentowaną soję łączyć z tłuszczami, żeby ułatwić jej wchłanianie. W Japonii jada się je głównie na śniadanie i często łączy z jajkiem.
SPRAWDŹ MÓJ PRZEPIS NA WEGAŃSKIE KIMCHI
KOLEJNY NATURALNY PROBIOTYK TYLE ŻE Z KOREI!
Jak jeść natto?
Nie ma co przesadzać, dzienna dawka to łyżka stołowa. Można je dodawać do potraw jako przyprawę. Świetnie się komponuje z wytrawnymi owsiankami i ryżowymi kleikami na śniadanie. Na obiad można zjeść kaszę jaglaną wymieszaną z warzywami i odrobiną natto. Ja ostatnio dorzucam je do zupy miso z wodorostami. Okazuje się, że fermentowana soja lubi pływać i znakomicie w takim anturażu smakuje! Ostatnio, w ramach eksperymentów, spróbowałam frytek z natto. Wiem jak to brzmi. Ale! Ojeju, jakie to było dobre! Najczęściej jednak zjadam je z ryżem, sezamem i wodorostami wakame.
Jak przechowywać natto?
Oczywiście w lodówce! Nawet w niskiej temperaturze będzie pracować i coraz bardziej dojrzewać, więc nie może leżeć tam zbyt długo. Dobrze sprawdzać datę na opakowaniu. I jak dżem czy miód, tak i ten produkt zawsze wyjmujemy czystą łyżką i nie wkładamy z powrotem tej oblizanej 😉
Dajcie znać, jak wam smakowało!