Jestem autentycznie wzruszona! Nie dość, że w Warszawie wciąż przybywa roślinnych restauracji, to wreszcie pojawiło się Vege Asian Story, które serwuje moją ukochaną yubę! Pamiętacie? Pisałam o niej TUTAJ. Przypomnę w telegraficznym skrócie. Yuba zwana jest z angielska tofu skin. Po naszemu to sojowy kożuch. Przypomina nieco tofu, a powstaje przez podgrzewanie niemleka sojowego. Jest cienka jak pergamin i bardzo ciekawa w strukturze. Wdzięcznie poddaje się eksperymentom i można z niej zrobić mięso. Wegańskie oczywiście!
sprawdź jak przygotować yubę we własnej kuchni
Yuba w menu Vege Asian Story pływa w wegańskiej wersji pho oraz udaje kurczaka. Raz przybiera formę kotlecików w przyjemnie chrupiącej panierce. Innym razem pokrojona w apetyczne plastry wygląda jak indyk i tapla się w gęstym i pysznym curry. Yuba to samo zdrowie. Czyste białeczko, garść cennego żelaza i mało węglowodanów. Ale! Vege Asian Story to roślinny raj. Poza yubą ma o wiele więcej do zaoferowania. Przyjrzyjmy się zatem menu i daniom, które już miałam okazję zjeść we własnym domu. Vege Asian Story działa bowiem na razie w wersji pandemicznej czyli zamówienia składa się przez telefon. Restauracja uruchomiła własny dowóz, ale jej dania można również zamówić przez Uber Eats.
Jak zrobić sexy sajgonki na bazie yuby? sprawdź mój przepis
PRZYSTAWKI W Vege Asian Story
Sajgonki w Vege Asian Story mają podejrzanie mięsny kolor. Są niemal czerwone! Niemniej są zupełnie bezkrwiste ponieważ zrobione zostały z buraka. Poza nim znalazły się jeszcze grzyby mun, fasolka mung oraz marcheweczka (sajgonki mini, 5 szt – 9 zł).
Zachwycają mnie również wegetariańskie wontony. Tak, są wegetariańskie, bo do ciasta użyto jajka, co jest odpowiednio zaznaczone w menu. To jedyne danie wegetariańskie, które tutaj opisuję. Reszta jest całkowicie roślinna. Farsz natomiast zrobiono z bulwy selera, grzybów mun i fasolki mung (wonton smażony, 5 szt – 9 zł).
Uwagę przykuwają także okrąglutkie kotleciki (zdjęcie poniżej, po lewej stronie). Pamiętam je dobrze z podróży do Tajlandii. Smakują i pachną jak tam – mocnym aromatem liści limonki kaffir (ciasto kaffirowe 3 szt – 9 zł). Zrobiono je z fasolki mung oraz tapioki, dzięki czemu mają ciekawą ciągnącą się nieco strukturę.
Kocham springrollsy i często, kiedy jestem w wietnamskich barach, są jedną z niewielu opcji wege. Tu zostały podkręcone świeżym ananasem (fotka poniżej, po lewej stronie). Super się komponuje z resztą składników, czyli sałatą, makaronem ryżowym, kolendrą i marchewką (2 szt – 8 zł). W Vege Asian Story są jeszcze dwie wersje springrollsów: z tofu i jajecznym omletem.
DANIA GŁÓWNE W Vege Asian Story
Wspomniana wcześniej yuba, obtoczona w chrupiącej panierce, znalazła się w bun nam (fot powyżej, po prawej). Prócz niej jest tam tytułowy makaron bun, czyli makaron ryżowy, świeża zielenina i kiełki (18 zł). Same kotelciki można zamówić również oddzielnie (niekurczak w panierce, 3 szt – 9 zł).
Mam już swojego faworyta wśród tych dań. Totalny comfort food czyli udon smażony w sosie curry. Ech, boję się, że będę dzwonić po niego często. Wybrałam opcję z przyjemnie chrupiącym tofu i rześkim soczystym ananaskiem (18 zł).
Podobne aromatyczne curry można zamówić bez klusek, a z samą yubą i podanym ryżem obok. W menu to curry na mleku kokosowym z niekurczakiem (19 zł). Yuba wygląda tu jak plastry indyka – została sprasowana i zgrabnie pocięta. Ma super strukturę. W pysznym curry pływają jeszcze grzybki shimeji oraz czerwona cebula. Curry powstało na bazie galangalu, trawy cytrynowej, chili, czosnku, kolendry i liści limonki kaffir.
Na zdjęcie nie załapały się jeszcze grzyby shitake z bok choyem, podawane z ryżem jaśminowym. Obłęd, polecam (18 zł), a także ryż smażony z kimchi (19 zł). Bardzo mi przypomina domowe obiadki, które jadałam w Korei u moich koreanskich koleżaneczek. A propos Korei – w menu jest jeszcze placek z kimchi (23 zł)!
Zupy w Vege Asian Story
Zrobić dobre wegańskie pho to sztuka. Tu się udało! Jest bardzo smakowite i aromatyczne. Czuć wyraźnie cynamon i anyż. Mogłabym popijać sam bulion z przyjemnością. Pływa w nim jednak sporo treści, bo prócz klasycznego dodatku jakim jest makaron ryżowy, są również boczniaki, grzybki shimeji, a także moja ukochana yuba, która dodaje całości swojego intrygującego wdzięku. Za gigantyczną porcję tego cuda zapłacicie jedynie 16 zł.
No i na koniec dań wytrawnych totalny sztos. Nierybne bun, również za 16 zł, czyli wspaniała aromatyczna i treściwa zupka z ciastkami udającymi rybę. Ma bardzo mocny aromat liści limonki kaffir i mogłabym ją sobie podpiąć dożylnie.
Równie duże wrażenie co opisane powyżej dwie zupy zrobiła na mnie słodka zupka z wontonami i bok choyem (14 zł). Też jej musicie spróbować. Dobra, czas na deser!
Deser w Vege Asian Story
Wyboru dużego nie ma bo deser jest jeden. Ale jaki. Niby karmelizowane banany, meh, nuda, ale w połączeniu z lepkim sosikiem z mleka kokosowego i tapioką to jest jakiś mokry sen bobasa. Rzecz kojąca i uspokajająca, czego nam dziś bardzo potrzeba, podobnie zresztą jak całe menu w Vege Asian Story. Starecka poleca!
Roślinna kuchnia azjatycka w Warszawie? Sprawdź mój przewodnik po fajowych adresach!
Vege Asian Story działa na razie w wersji pandemicznej czyli zamówienia składa się przez telefon 22 796 170 103. Restauracja uruchomiła własny dowóz, ale jej dania można również przez Uber Eats.
Nakarmiona Starecka jest również naFacebooku i Instagramie. Zapraszam!