Podcasty
Co nowego?
Co nowego?
Jestem na Patronite!
Co to znaczy?
To znaczy, że możesz stać się moim patronem i zadeklarować chęć cyklicznego wspierania mnie wybraną przez siebie kwotą.
Jestem na Patronite!
To znaczy, że możesz stać się moim patronem i zadeklarować chęć cyklicznego wspierania mnie wybraną przez siebie kwotą.
Życie jest za krótkie na złe jedzenie
Paryż: przewodnik kulinarny. 8 miejsc, gdzie musisz zjeść
Od której strony ugryźć Paryż? Zaczniemy od klasyki, legendarnego bistro Bouillon Chartier, gdzie podają latające escargots à la bourguignonne, potem w CheZ Aline, czyli u żony szefa kuchni Le Chateaubriand, zjemy kanapkę z cielęcym ozorem i kiszoną kapustą, a następnie w modnym i randkowym L’îlot – oziębłe, podawane na lodzie kraby, ostrygi i ślimaki. Wszystko popijemy chablis w Le Baron Rouge.
Paryż: przewodnik po najlepszych cukierniach
Przed wyjazdem do stolicy elegancji i mody postanowiłam, że zapominam o diecie, nie dbam o formę, biorę sukienki na gumce i nie liczę kalorii. Na co dzień wolę co prawda śledzie od słodyczy, ale gdzie, jeśli nie w Paryżu, miałabym słodko zgrzeszyć? Odwiedziłam cukiernię Mori Yoshidy, Sadaharu Aoki, zjadłam czekoladowe ciastko u Jean-Paul Hévin, karmelki od Jacques Genin, czekoladę u Henri Le Roux.
Legal Cakes – cukiernia z batonami dla pakerów
Batony Legal Cakes polecił mi mój trener. W porównaniu z chemiczną konkurencją gotowców, których skład jest dłuższy od mojej nogi, miały zaledwie parę składników, i to same naturalne. Całość zaś (szczególnie w przypadku batona Sneaky) była zadziwiająco smaczna, sycąca i miała jakże cenne dla wszystkich pakujących białko! Okazało się, że Legal Cakes ma też cukiernię, w której można zjeść śniadanie.
Ceviche Bar – ryba z Maradoną
Rrriba – mówi Martin Gimenez Castro, z argentyńska obracając literę „r” na języku. Opowiadając o swoim nowym lokalu, jego pomysłodawca i szef kuchni co chwilę wpada w wibracje – bo nie dość, że „rrriba”, to jeszcze „surrrowa”. Przy ulicy Twardej, w apartamentowcu Cosmopolitan reklamowanym przez ślicznego Jimka Dębskiego, powstało pierwsze w Polsce miejsce specjalizujące się w latynoskim ceviche.
Wodna Wieża – Pszczyna wystawia policzki na trasie
Skoro w samym centrum Warszawy można postawić wielki maszt z gigantyczną flagą, kościoły mogą przypominać kury, a motele przy szosach – zamek Gargamela, to czemu w Pszczynie nie miałaby działać steampunkowa restauracja? Wszystko jest kwestią kasy i braku klasy. Wbrew konwencji i zapowiedziom jej twórców menu wcale nie rości sobie pretensji do kulinarnej awangardy, stawia raczej na klasyczne smaki.
Shoku – po japońsku na Woli
Nowa japońska restauracja Shoku serwuje asian fusion. Są tu m.in. rolki z łososiem i tuńczykiem podawane z salsą pomidorową i guacamole, a nawet burger z japońskim kotletem wieprzowym tonkatsu. Otoczenie jest równie eklektyczne: pofabryczne budynki kontrastują z nowymi szklanymi biurowcami, a korporaci spieszący na sushi wpadają na harcerzy dziarsko maszerujących do Muzeum Powstania Warszawskiego.
Bar Don – niekoniecznie polski Jiro
Podobnie jak Jiro Ono, odznaczony trzema gwiazdkami Michelin, tak Yuichiro Yoshida pracuje w ukrytej, niepozornej lokalizacji. W środku kończą się analogie – cerata w bure plony polskiej ziemi i plastikowe krzesełka, które w sytuacji podbramkowej pali się na grillu u szwagra, nie pozostawiają złudzeń. To nie słynny bar z sushi ukryty w podziemiach tokijskiego metra, ale mokotowski Bazar Lotników.
Moon Indian Flavours – hinduska restauracja na Ursynowie
Moon Indian Flavours, hinduska restauracja, ulokowana jest na Ursynowie, obok Antich Caffe i Dalmacji. Przez kuchenne okienko Moon zerka paru interesujących facetów – – szczupłych, przystojnych i młodych Hindusów. Zamawiam u nich dwa pikantne dania z jagnięciną i wracam do rozmowy z Kuchcikiem. Co jakiś czas jednak łapię zalotne spojrzenia znad gęstych od cebuli sosów i czarnych loków nad czołem.
El Czori – latynoskie kanapki z bazaru
Za pierwszym razem wpadam do El Czori tuż przed wywiadem. Zamawiam szybko kanapkę i niesiona latynoską energią lecę dalej. Doprawionego na ostro czurassco pożeram w drodze. Jaką ma moc, przekonuję się po zadaniu pierwszego pytania mojemu rozmówcy – zieję na niego całą mocą kuchni Ameryki Łacińskiej. Muy bien! Wracam na bazar po jeszcze, bułeczki są chrupiące, bardzo sycące, a mięso rozpala zmysły.