Papaya salad wersja bieda na miarę naszych możliwości. Papaja jak na razie w Polsce nie rośnie, a ta, którą czasami można dostać w naszych sklepach, smakuje raczej kartonem. O wiele więcej smaku ma za to nasza swojska kalarepa. I o dziwo papaję z egzotycznych krajów z wdziękiem udaje. Chrupnijcie ją na surowo w wersji przypominającej słynną tajską sałatkę „som tam” a sami się przekonacie. Cudo!
Ten pomysł rodem z tajskiej kuchni najlepiej zjadać z dodatkiem ryżu czy makaronu. Można wtedy dobrze zagospodarować pozostały po sałatce smakowity sosik.
Papaya salad wersja bieda
2 duże porcje lub 4 małe
- 1 kalarepka
- 1 marchewka
- 1 ząbek czosnku
- 1 papryczka chili
- 1 łyżka cukru
- 1 łyżka orzeszków ziemnych
- 2 łyżki soku z limonki, cytryny lub w wersji total bieda: octu
- 2 łyżki sosu sojowego
- 1 pomidor
- świeża mięta i kolendra
Kalarepkę starannie obieramy z łykowatej skórki, po czym tak jak i marchewkę kroimy w cienkie słupki. W moździerzu ucieramy ząbek czosnku, chili oraz cukier. Kiedy rozetrzemy już składniki na pastę, dodajemy do niej orzeszki. Zgniatamy je nieco i dolewamy resztę: sok z limonki oraz sos sojowy. Pomidor ląduje w moździerzu na samym końcu. Chcemy go tylko trochę stłamsić. Sos gotowy! Mieszamy go z kalarepką i marchewką, dekorujemy świeżą miętą, a jak się powodzi to i kolendrą.
NAKARMIONA STARECKA JEST RÓWNIEŻ NA FACEBOOKU I INSTAGRAMIE. ZAPRASZAM!