Emigranci, ciasnota i zaduch, aria rozjuszonych klaksonów i pędzące przerdzewiałe skutery. Przez spaliny w Palermo przebija się odurzający zapach kwitnących drzew pomarańczy spadających na zaśmiecone chodniki, a z chaosu ulicy wyłania się najbardziej demokratyczna restauracja Włoch.
Wystarczy kawał dechy, jakiś gar i palnik, by odpalić własną knajpę o wąskiej specjalizacji. Sycylijski street food w Palermo działa od świtu do nocy w partyzanckich warunkach, choć ukonstytuowanych tradycją i miejscowym szacunkiem, i serwuje dania zachwycające, rzadkie, a w dodatku tanie. Cieszą się ogromnym powodzeniem, wystarczy spojrzeć na wyeksponowane w obcisłych ubrankach opasłe brzuchy, trofea tutejszych mężczyzn.
Jeden z nocnych straganów ze street foodem na targowisku Vucciria, serwujący stigiola – grillowane jagnięce flaki nawinięte na łodygi natki pietruszki
Kulinarny przewodnik po Palermo
W Palermo nie trzeba szukać autentycznych miejsc, wypytywać miejscowych o sprawdzone adresy – z łatwością je znajdziecie, bo nie chroni ich żadna tajemnica i są dostępne dla wszystkich. Dla pewności jednak podam wam parę, które zdołacie odwiedzić w ciągu jednego dnia, w kolejności uwzględniającej ich najwyższą gotowość do konsumpcji.
Ballarò
Najlepiej wybrać się tu z rana i nastawić na mocne doznania. O waszą uwagę krzykiem walczyć będą wszyscy sprzedawcy. Podekscytowany, melodyjny głos zachwalający towar wydobywa się z sycylijskich trzewi i rozlewa po tym ogromnym targowisku. Na straganach znajdziecie potężne i groźne mieczniki, tuńczyki, kalmary (3 euro za kilogram) i ośmiornice różnej urody (również takie z wytrzeszczonymi oczami), jeżowce, muszle i muszelki, których nazw w większości nie wymówicie, oraz tłuściutkie krewetki (8 euro za kilogram), w tym gambero rosso (20 euro za kilogram), u nas prawie niespotykane.
Kupcie sobie trochę tego towarzystwa i przyrządźcie na lancz, choć i na straganach z łatwością dostaniecie gotowe do jedzenia owoce morza. Zanurzcie nosy pomiędzy rozgrzane słońcem słoniowe skórki gigantycznych cytryn pachnących sorbetem i zachwyćcie się bobem w ogromnych strąkach. Nie zabłądźcie w gęstwinie łodyg karczochów i długich, tyczkowatych cukinii.
Sycylijskie cytryny o słoniowej skórze i aromacie sorbetu
Karczochy, a w drugim planie bób w strączkach
Złapcie za jędrne i błyszczące fioletowe krągłości bakłażanów i zróbcie z nich słodką caponatę. U gościa na samym końcu targowiska (o, dokładnie tego) otoczonego ciasnym wianuszkiem kumpli, kupcie frittolę, kanapkę z flaczkami spod kocyka (2 euro). Mięciutkie trzewia zwierząt skropione cytryną w smaku przypominają nieco nasze nóżki, choć jest on zdecydowanie intensywniejszy, i są podawane na ciepło.
Rzeźnik z Ballarò oferuje zawsze świeży towar – zaopatrzenie podjeżdża na targowisko parę razy w ciągu dnia…
Popołudniową porą na początku targowiska w Palermo ustawia się sprzedawca pane con la milza – bułki ze śledzioną (2 euro). Najpierw jest ona gotowana, a potem na oczach klientów smażona. Pakuje się ją do bułki z sezamem, odciska z nadmiaru tłuszczu, pozostawiając jednak jego charakterystyczny smak na pieczywie.
Pane con la milza – bułki ze śledzioną, specjał sycylijskiego street foodu
Mięsosceptykom poleca się zanurkowanie między stragany – w czasie polskiego obiadu wystawia się tu ogromne kadzie z gotowanymi karczochami (0,50 euro za sztukę) i parującymi ziemniakami (1,50 euro za kilogram). Wystarczy znaleźć miejsce na chodniku, odwinąć karczocha z papierowej tutki i płatek po płatku zmierzać do jego serca. W takich okolicznościach smakuje jeszcze lepiej!
Wege obiad z targowiska – ciepłe karczochy i ziemniaki
I po obiedzie…
Bar Touring (via Lincoln)
Znajduje się vis-à-vis ogrodu botanicznego z kolekcją osobliwości, jakie można spotkać w egzotycznej, miejscowej florze (e, to awokado rośnie na drzewie?). W barze znajdziecie perwersyjną kolekcję najbardziej kalorycznych sycylijskich słodyczy i przekąsek. W słodkim wydaniu będzie to cannolo – rożek nabity rozsadzającą plomby słodką ricottą, w wytrawnym – arancini bomba, czyli resztki risotto faszerowanego serem i szynką, uformowanego w kulki i usmażonego we fryturze. Po dawce kalorii trzaśnijcie kawę, jeśli nie planujecie zawiązywać sadełka w trakcie sjesty.
Cannolo – rożek nabity rozsadzającą plomby słodką ricottą
Sycylijskie słodycze – nieskończone formy kolorowego marcepanu i słodkiej ricotty
Arancini bomba, czyli resztki risotto faszerowanego różnościami, tu serem i szynką, uformowane w kulki i usmażone we fryturze – przyczyna wielkich sycylijskich brzuszydeł
Trattoria da Salvo (via Torremuzza)
Pod kościołem czterech braci o aparycji Tony’ego Soprano grilluje na ulicy złowione tego dnia ryby i owoce morza. Co prawda za ich plecami jest restauracja, ale i tak wszyscy wybierają plastikowe stoły przykryte ceratą z widokiem na uliczny teatr. Jeden z braci nagania miejscowych, drugi nonszalanckim, wręcz obraźliwym ruchem rzuca pod wygłodniałe nosy pieczywo, trzeci pakuje ryby na wynos i podaje je przez uchylone okno podjeżdżającym kierowcom, a czwarty – najsmutniejszy – grilluje i podjada jednocześnie ogromną kanapkę z porchettą.
W oczekiwaniu na półmisek miecznika, kalmarów, dorady i krewety (15 euro) zamówcie jeżowce. Bracia przepołowią je i podadzą z łyżeczką. Wyskrobcie dokładnie z jeżowców ich galaretowaty, słodki płyn – będzie wam się śnił miesiącami.
Spragnionych morskich przygód odsyłam na wybrzeże nieopodal. Wzdłuż Foro Italico ciągną się wysepki straganów serwujące wieczorem rozkosze świeżych owoców morza. Stojąc na ulicy, zjecie tu niezwykle dorodną i pełną smaku ostrygę (1 euro za sztukę).
Taverna Azzurra, Vucciria
Oblegany późnym wieczorem bar na drugim po Ballarò największym miejscowym targowisku przyciąga miejscową hipsterię i alternatywę. Słodkie wina leje się tu z kija, szczególnie polecam Zibibbo, lekko rodzynkowe i dość finezyjne, choć może nie następnego dnia… Połaskotany alkoholem apetyt zaspokoicie naprzeciwko – miły pan w białym, rzeźniczym fartuszku serwuje smakowitą porchettę, a psy w apaszkach zlizują jej wspomnienie z kamieni, którymi wyłożona jest ta wąska uliczka.
Porchetta ląduje w bułce z wyskrobanym miąższem. Sycylijczycy wiedzą co dobre – różowe mięsko pełne aromatu i chrupiąca skórka pieczywa
Jeśli będziecie mieć więcej czasu, eksplorujcie Sycylię. Mnie udało się odwiedzić jeszcze piękne wybrzeże Cefalu i Mondello, gdzie w restauracji Da Calogero zjadłam wyśmienitą ośmiornicę i pulpeciki z sardynek z orzeszkami pinii i rodzynkami w pomidorowym sosie. Nie starczyło mi już apetytu na lody w bułce. Może następnym razem?
Mondello
Gotowana ośmiornica serwowana w restauracji Da Calogero w Mondello
I pulpeciki z sardynek z orzeszkami pinii i rodzynkami w pomidorowym sosie w tym samym miejscu
Cefalu
Wpis o Palermo dedykuje uroczej parze z lotniska, która rozpoznała w kolejce na samolot Nakarmioną Starecką i wręczyła jej płytę o znaczącym tytule „Głodni z natury”! Serdeczności!