Lublin w trzy godziny? Udało się! Wstałam o piątej rano i odkryłam miasto na trzy smakowite sposoby.
Lublin magiczny – Zielony Talerzyk
ul. Królewska 3, Lublin
(zdjęcia powyżej)
Zajrzyjcie przez otwarte na sale drzwi do kuchni. Krzątają się po niej prawdziwe rusałki, pobrzękujące bransoletkami z paciorków, odprawiające prawdziwe czary nad roślinami. Męski, brutalny świat może co najwyżej odbić się od ścian tej dziewczyńskiej świątyni z takim samym impetem, z jakim ma w zwyczaju pozbawiać świata tajemnicy. Tu ważne są spokój, równowaga i prawda na talerzu. Moja sałatka emanuje czarem młodziutkich szparagów przypominających te pierwsze włoskie i dzikie – zanurzone w płynnym żółtku zebranym w koszulce białka smakują obłocznie (duża sałatka – 20 zł, mała – 15 zł). Dziewczyny serwują też wegetariańskie curry i pieczeń z soczewicy dla większych głodomorów, kroją kanapki z tymi samymi ingrediencjami, z których przyrządzają sałatki, dla złaknionych glutenu oraz mieszają łąkowe koktajle – z miodem i pyłkiem kwiatów oraz moje ukochane zielone potwory (12-15 zł). Mają również ekologiczne polskie wina owocowe: słodkie jabłkowe z miętą oraz wytrawne z aronii. Próbuję drugiego – przypomina mi uroki działki i smak końca lata. Dziękuję, dziewczyny!
Słodki Lublin – Cukiernia Czekoladowy
ul. Jana Sawy 10/05, Lublin
(zdjęcia powyżej)
Ja wiem, że on ma żonę, dzieci… Ale odkąd spróbowałam jego tarty z crème anglaise i wanilią burbońską, kocham się w nim na zabój – wyznaje mi Małgośka, a w swojej afektacji nie jest odosobniona. Odwiedzam sławnego w całym Lublinie cukiernika i w mig łapię sekret jego powodzenia. Najlepsze jakościowo składniki – czekolada Callebaut, francuskie purée owocowe, wanilia, holenderskie masło, jajka „zerówki” – połączone w buduarowych, zmysłowych cacuszkach, od miniaturowych pralinek, przez torciki i torty, po tarty misternie umoszczone w gniazdkach z kruchego ciasta. Próbuję tart z kwaskowatym rabarbarem i rozpływającą się w ustach gruszką ukrytymi pod figlarnymi cycuszkami z przyrumienionej bezy włoskiej oraz tarty z wypełnieniem z mango i marakui przygotowanym według receptury na angielski curd. Jest jeszcze tarta z owocami, a przecież ja już nie mogę się zdecydować, która smakuje mi najbardziej! W podobnej sytuacji są – wpadający tu co chwilę – klienci, którzy z obłędem w oczach wpatrują się w witrynę. Głównie młodzi mężczyźni! Gdyby Czekoladowy pojawił się w Warszawie, Lukullus wreszcie miałby godnego i groźnego konkurenta.
Modny Lublin – Kap Kap Cafe
Narutowicza 33, Lublin
(zdjęcia powyżej)
Dwóch ambitnych baristów po siedmiu latach pracy w kawiarniach, wielu próbach wprowadzenia nowych technik do oferty zapragnęło stworzyć własne miejsce. Zamiast emigrować do buzujących kawowym fermentem Australii czy Skandynawii, postanowili inwestować we własne miasto. Tak powstała Kap Kap Cafe, w której kawa powoli przelewa się alternatywnymi metodami (do wyboru aeropress, chemex, drip i syfon na ziarnach z polskich palarni kawy: Coffee Proficiency, Java Coffee Company, Kofi Brand, a także z londyńskiej Workshoop czy szwedzkiej Johan & Nyström). Do kawy słodkie tarty – a jakże, od Czekoladowego. Chłopcy chyba też należą do jego wielbicieli, a ich klienci to już na pewno.