Jeśli gdzieś warto teraz przycumować łajbę, to przy ulicy Poznańskiej, w Kraken rum bar. Tu, jak w najlepszym porcie, dzieje się najwięcej. Okolica oferuje nieomal wszystkie formy kulinarnej rozrywki, od fine diningu po plebejskie uciesze. Ale was, prawdziwi żeglarze, powinien zainteresować Kraken rum bar.
Skarby morza oraz tutejsze trunki przekonałyby nawet samego Jacka Sparrowa, choć tytułowy rum Kraken wcale nie jest w stałej ofercie. Ale wiadomo, morze daje i odbiera, nie można być małostkowym.
Po wnętrzach Krakena snują się potwory morskie – znajdziecie je w formie rysunków na stołach i tapety za barem. Z głośników na szczęście nie straszą szanty. Szczególnie wieczorem rozwija się tu prawdziwie portowa atmosfera za sprawą przybyszy z różnych zamorskich krajów. Ulicę Poznańską wprost upatrzyli sobie obcokrajowcy.
Zaryzykuje stwierdzenie, że najlepsze w Kraken rum bar są śledzie. Towar zwany chlebem morza podaje się w Krakenie w zupełnie innej, obcej naszej śledzikowej tradycji formie (gdzie zjeść wersję klasyczną – piszę tu). Śledzie są smażone na patelni. Różnie je podają, ale z reguły z zielonym, majonezowym sosem (nie udało mi się jeszcze dociec, co dokładnie jest w jego składzie) i bułą. Śledzie mają cudowną, chrupiącą i lekko pikantną skórkę.
Krewetki bywają interesujące, choć zdarza się, że kucharz zamiast trzymać wyznaczony kurs, zagapi się gdzieś za horyzont i przesmaży na gumę zwierzaki.
Jak to bywa na morzu, czasami buja. Nam z kuchcikiem przydarzyło się to po spożyciu smacznych skądinąd ośmiorniczek. Mnie mdliło całą noc, a Kuchcik zdecydował sie pozbyć balastu. Ot, choroba morska, ale tego dania raczej w Krakenie już nie zaryzykuję zamówić.
DLA KOGO?
Dla wszystkich żądnych przygody.
NA JAKĄ OKAZJĘ?
Raczej towarzyską, na romantyczne tête-à-tête za bardzo wali rybą.
ILE KASY?
Za krewetki zapłacicie 22 złote, o wiele mniej niż w porcie w Chorwacji, a za śledzie – 15, taniej niż w Trójmieście.
Kraken rum bar
ul. Poznańska 12
Warszawa
Godziny otwarcia: pon – ndz, 12:00 – 04:00