Bataty w kolorowych mundurkach (v)

My mamy nasze ziemniaki w mundurkach, a Brytyjczycy swoje „jacket potatoes”. Mam z nimi bardzo gorące wspomnienie sprzed wielu lat. Jeszcze sprzed matury. Spędzam właśnie wakacje w Londynie, pracując dorywczo w typowym tradycyjnym angielskim pubie. Jest nieopodal królewskiego ogrodu botanicznego Kew Gardens. Biegam więc, pomiędzy zielonym glamourem a bardzo angielskimi manierami. Jestem „runnerem”, czyli pomocą kelnerów, przynoszę z kuchni to co zamówili w niej dla swoich gości. Pierwsze oparzenie zaliczam już w pierwszych minutach pracy. Jakie ładne lampy, takie miedziane – myślę, kiedy podchodzę do wydawki. Nie wiem jeszcze, że lampy nad nią ogrzewają nie tylko wydane przez kucharzy potrawy, lecz także i talerze. Kiedy chwytam pierwszy zaczyna się prawdziwa zabawa w gorącego ziemniaka. I to w ciężkiego, bo ziemniaki są zawinięte w sreberko i potężnie nadziane. Z tego co pamiętam, w tych „jacket potatoes” były jakieś kilogramy sera! Moje bataty w mundurkach również są pieczone, tak samo rozkrojone na pół, ale! Słodkie, w pełni roślinne i podane na zimnych talerzach. Tylko ich kolor może was rozgrzać do szpiku kości.

Bataty w kolorowych mundurkach (v)

(2 porcje)

  • 2 bataty
  • ćwiartka czerwonej kapusty
  • połówka granatu
  • 1 świeże chili
  • połowa surowej marchewki
  • 2 rzodkiewki
  • parę listków natki pietruszki

Bataty szorujemy, myjemy i osuszamy. Wkładamy w całości do rozgrzanego do 180 stopni piekarnika. Będą się piekły około godziny. Po tym czasie sprawdzamy, czy są miękkie nakłuwając je widelcem. Jeśli nie – pieczemy jeszcze trochę.

W czasie pieczenia batatów przygotowujemy resztę składników. Siekamy czerwoną kapustę na cienkie długie wiórki, wydrążamy granat z pestek, siekamy chili w cienkie plasterki, tak samo marchewkę, a rzodkiewkę w drobną kosteczkę.

Upieczone bataty przekrawamy na pół i dekorujemy przygotowanymi składnikami: wiórkami czerwonej kapusty, pestkami granatu, plasterkami chrupiącej marchewki, garścią posiekanej rzodkiewki i odrobiną chili. Dorzucamy jeszcze parę listków natki pietruszki do koloru i parę chlapnięć zielonym sosem. Bo bataty w mundurkach doskonale się komponują z kwaśnym i pikantnym chimichurri.

Soczyście zielony i przepyszny sos chimichurri z naci rzodkiewki

Bataty w mundurkach nie były by takie efektowne i smaczne, gdyby nie sos chimichurri. To pikantno-kwaśny niezwykle orzeźwiający sos, który możecie zrobić z każdej zieleniny, nawet tej biednej i przywiędniętej, dokonującej swojego żywota na dnie lodówki.

Oryginalny przepis na argentyńskie chimichurri zakłada użycie kolendry, ale to właśnie jest w tej recepturze doskonałe, że można ją bez końca modyfikować. Ja najczęściej ukręcam w ten sposób wszelkie „nacie”. W tym przypadku podobnie – to co widzicie na zdjęciu, zrobione jest z naci rzodkiewki. Liście rzodkiewki są jeszcze zdrowsze od samego warzywa, a zatem nie warto ich wyrzucać do śmietnika, tylko dokładnie wymyć z piachu, i miksować na ten piękny soczyście zielony sos.

Pamiętam swój pierwszy własnoręcznie ukręcony sos chimichurri. Towarzyszył mu zachwyt smakiem, kolorem i nieskończonym potencjałem spożywczym. Używam go często i do różnych dań. Jest świetny jako dressing do sałat, kleks do zup i dodatek do kasz, potrafi ożywić strączki każdej maści, można nim chlapnąć jajko sadzone i grillowane tofu, a jeśli jadacie mięso – to przede wszystkim umajcie nim steka, ale też dowolną rybę czy drób. Można go nawet mieszać z majonezem i smarować takim kanapeczki. Słowem, jest na serio wszechstronny, a przy tym banalny w przygotowaniu. Przyjrzyjmy się zresztą temu bliżej.

Sos chimichurri z natki rzodkiewki

Sos ten bazuje na tłuszczu. Nie boimy się go i raczej nie wymieniamy oleju na oliwę. Wiadomo, że oliwa jest zdrowsza, ale w tym przypadku sprawia, że sos nabiera gorzkiego smaku. Chyba, że macie oliwę z wytłoczyn oliwek o bardzo łagodnym smaku. Octu dodajemy tylko do smaku, możecie go tez zastąpić sokiem z cytryny. Ilości składników poniżej są podane bardzo szacunkowo. Znajdźcie swój smak – może będziecie chcieli dodać więcej czosnku lub soli? Sos powinien być pikantno-kwaśny i dość słony.

  • 1 świeże drobno posiekane chili
  • 1 drobno posiekany ząbek czosnku
  • 1 łyżka octu winnego
  • 1 łyżeczka soli
  • 1 kubek naci rzodkiewki (lub np.: trochę bazylii, oregano, kolendry, natki pietruszki, rukoli, sałaty)
  • ćwierć szklanki oleju

Łączymy składniki na sos. Można je ręcznie posiekać, dzięki temu struktura sosu będzie bliższa oryginalnej. Można go też jednak zblendować – do końca, na gładką zieloną pastę, lub tylko trochę, żeby wciąż zachował swój luźniejszy charakter z kawałkami zieleniny. Co kto woli. Gotowy sos można przechowywać w lodówce przez parę dni, ale gwarantuje, że zużyjecie go szybciej niż myślicie. Do wszystkiego.

Pin It on Pinterest