Mokotowska przyzwyczaiła nas do pewnego rodzaju splendoru. To tu modni, dobrze zapowiadający się polscy projektanci przed pięćdziesiątką mają swoje butiki i tu walczy ostatnio o przetrwanie Przegryź, kultowa restauracja, w której przy barszczu spotykają się studenci i biznesmeni, a która zadarła z deweloperem. Do tego elitarnego towarzystwa dołączył niedawno Tariel Maridashvili, Gruzin z Tbilisi, niegdyś dyrektor prywatnej szkoły w stolicy Gruzji, ostatnio kucharz w innej warszawskiej gruzińskiej restauracji – Rusiko (więcej o tym miejscu przeczytasz tu).
Na ścianach zawiesił dywany, ustawił pseudopałacowe stoliki i gotuje. I to jak! Tu, podobnie jak w lokalu przy Alejach Ujazdowskich, chaczapuri (19 zł) jest po prostu obłędne – mięciuchne, wypełnione trzema rodzajami serów.
Nie sposób poprzestać na jednym, a trzeba jeszcze zrobić miejsce dla równie dopracowanych słynnych gruzińskich pierożków chinkali (21 zł), wielkich, glutenowych cyców wypełnionych aromatycznym mięsem baranim i wieprzowym oraz bulionem, który należy wyssać, złapawszy uprzednio pieróg za wystający ponętnie sutek.
Ale, ale! Jest jeszcze zupa, ujęta w nazwie lokalu tato (18 zł), gęsta, sycąca, z baranimi pulpetami i bogactwem ziół i przypraw! Koi ciało, głowę i serce. Na pewno znacie to łaskoczące uczucie przyjemności.
Jeśli nigdy nie próbowaliście bradlidziani – musicie, to klasyk gruzińskich przystawek i zimnych bufetów na imieninach gruzińskich ciotek, czyli delikatne plastry bakłażana, w które zawinięto tłusty jak cholera orzechowy farsz (18 zł).
Adżapsandali polecam bezmięsnym, chociaż padlinożercom też, to porządna porcja świetnych, uduszonych z mnóstwem przypraw warzyw (24 zł). Najsłabszy jest niestety kurczak, kolejny przebój z Gruzji, ale tu suchy i wymęczony, a powinien być tłuściutki i jędrny od sosu orzechowego. Wpadajcie jednak do Tato, bo mimo wszystko zjecie tu jak w gruzińskim domu!
U Tato
ul. Mokotowska 49
Warszawa
godziny otwarcia: pon.-niedz.: 11-22