Jak pachnie stolica Serbii? Grillowanym mięsem i testosteronem z siłowni.
Wsiąkłam w Belgrad jak wcześniej w Bukareszt. Ślubu co prawda z tym miastem nie wezmę, bo musiałabym się wcześniej rozwieść nie tylko z Kuchcikiem, lecz także ze stolicą Rumunii, ale jest szansa, że moja nowa fascynacja przerodzi się w długoterminowy związek na drugą nóżkę.
Mięsna uczta w mrocznym mieście
– Widziałaś, jak wyglądają nasi mężczyźni? Są ogromni – mówi Milica i znacząco rozgląda się po restauracji. Ja także, tylko mniej pewnie. Otacza nas tysiąc atletów, a każdy z nich ma torbę na siłownię. Pytam Milicę o gigantyczne porcje jedzenia, którymi na tle innych miast wyróżnia się belgradzka gastronomia. – Już sama rozumiesz. Oni muszą dużo jeść. Knajpa z małymi porcjami nie utrzymałaby się w tym mieście – tłumaczy.
![jedna porcja dla całej babskiej zgrai](http://nakarmionastarecka.pl/new/wp-content/uploads/2018/10/belgrad-Promaja-Club-Restaurant-Karađorđeva-8a-1.jpg)
jedna porcja dla całej babskiej zgrai
Nie tylko ta restauracja jest pełna facetów. Są wszędzie. To do nich należy życie towarzyskie stolicy Serbii. Przesiadują w tradycyjnych kafanach, jedząc pljeskavicę i ćevapi, w barach, na winie i rakii. Kobiety jedynie dryfują na orbicie ich spotkań, bo nawet obsługa w gastronomii jest zmaskulinizowana. To rośli kelnerzy, młodzi i starzy, w odprasowanych białych koszulach z prześwitującymi spod nich podkoszulkami.
Wieczorem testosteron gęstnieje, restauracje i kawiarnie otwarte do późna wypełniają się pociągającym gwarem. To oczywiste, że „The Times” i Lonely Planet uznały Belgrad za najbardziej imprezowe miasto świata. Potwierdza to również częsty widok turystów ledwo trzymających się na nogach w kolejce po piwo na śniadanie.
Kwiat Dunaju
Pierwszy raz odwiedzam Belgrad w towarzystwie koleżanek. Szybko orientujemy się, że w tym mieście serwuje się wspaniałe, autentyczne, proste i niezwykle smaczne jedzenie, w dodatku w ogromnych ilościach. Jedna porcja starcza za posiłek dla całej naszej czwórki. Wszystko jest tanie. Alkohol też. Ekscytuje mnie ta kombinacja.
Zwłaszcza że w tle roztacza się niezwykle ciekawa sceneria jednego z najstarszych miast Europy. Belgrad to w zasadzie parę miast. Który jest prawdziwy? Ten rozrzucony na szesnastu wyspach, ten budowany właśnie przez inwestorów z Dubaju, betonowy Nowy Belgrad Tity, austrowęgierski Zemun czy stary Belgrad pamiętający Turków?
Znajduję trochę secesji, gdy zapuszczam się w zarośnięte rewiry ogrodu botanicznego Jevremovac, gdzie stoi przepiękny budynek szklarni sprowadzonej z Drezna pod koniec XIX wieku. Dalej, spacerując Bulevar Despota Stefana w kierunku ulic Skadarlija i Strahinjića Bana, odkrywam perełki neoklasycyzmu, romantyzmu i orientu. A to, że są okopcone spalinami, zaśmiecone i w ruinie, tylko dodaje im powabu – chyba że ja po prostu nie ufam zbyt czystym miastom.
Z czasów komunistycznej dyktatury Tity zostało też sporo socrealistycznej zabudowy. Respekt wciąż budzi Genex – dwunogi potwór strzegący wjazdu do miasta autostradą Braterstwo i Jedność, potocznie nazywany Zachodnią Bramą Belgradu. Do konfrontacji z jego łuszczącą się azbestem potęgą skusiła mnie wizja zajrzenia do działającej pomiędzy nogami kolosa obrotowej restauracji. Niestety, okazuje się, że dawno jest zamknięta, a jedną z nóg Genexu toczy gangrena braku zainteresowania i remontów. Kolos nie zawalił się cudem dzięki drugiej wciąż walczącej o życie swoich mieszkańców zasiedlonej części wieżowca.
![Genex tower Belgrad](http://nakarmionastarecka.pl/new/wp-content/uploads/2018/10/genex4-1.jpg)
nieczynna już obrotowa restauracja pomiędzy nogami kolosa
![Genex tower Belgrad](http://nakarmionastarecka.pl/new/wp-content/uploads/2018/10/genex2-1.jpg)
widok z 13. pietra Genexu
![wejście do Genex Tower](http://nakarmionastarecka.pl/new/wp-content/uploads/2018/10/genex6-1-660x495.jpg)
wejście do Genex Tower
Inny symbol miasta, zwany Kwiatem Dunaju, położony nad samym brzegiem zarośniętej krzewami róż rzeki, pomyślnie przeszedł proces transformacji. Ciekawy budynek z 1973 roku, przypominający nieco dom rodziny Jetsonów, odrestaurowano pod nowe przeznaczenie. Niegdyś ulubiona restauracja czerwonej burżuazji służy teraz mieszkańcom Belgradu jako nowoczesne centrum wellness.
![Kwiat Dunaju](http://nakarmionastarecka.pl/new/wp-content/uploads/2018/10/belgard-kwiat-dunaju-1.jpg)
Kwiat Dunaju
Nikt nie pamięta
Po nowszym, tragicznym okresie historii – ostatniej wojnie bałkańskiej – straszy jeszcze parę kikutów zbombardowanych budynków. Straszy tym bardziej, że zadra w serbskiej duszy jest wciąż żywa i głęboka.
– Powinni je usunąć albo wyremontować – mówi Peter. – Tam zginęli nasi ojcowie. To tylko niepotrzebnie przypomina o tragicznych wydarzeniach i żalu do Amerykanów, którzy zbombardowali Belgrad. A najgorsze, że wojna nic nie wyjaśniła. Chciałbym odwiedzić groby moich przodków w Dalmacji, ale ojciec się nie zgadza. Wciąż jesteśmy w konflikcie. O co? Nie wiem, nikt już tego nie pamięta. Musiałbym zapytać mojego dziadka.
Milicę i Petera, a także Vladimira, Macę, Veljko i Sretena poznaję podczas pierwszego pobytu w Belgradzie. To dwudziesto- i trzydziestolatkowie, którzy próbują jakoś urządzić sobie dorosłość w tym trudnym do życia miejscu. Towarzyszą mi także podczas moich dwóch kolejnych wizyt w Belgradzie, między innymi na tegorocznym Belgrade Beer Fest, festiwalu browarów i muzyki. Celuję w koncert Róisín Murphy. Prawie nikt tu o niej nie słyszał, wszyscy walą na lokalny zespół Riblja Čorba, serbską Budkę Suflera, tylko o opozycyjnym zacięciu politycznym, i znają każde słowo w niekończących się protest songach. Riblja čorba jedzona nad rzeką Sawą smakuje mi jednak znacznie bardziej od serbskiego hard rocka. O czym więcej wreszcie poniżej.
![riblja čorba](http://nakarmionastarecka.pl/new/wp-content/uploads/2018/10/belgrad-riblja-čorba-1.jpg)
riblja čorba
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Przewodnik kulinarny po Belgradzie
Promaja Club & Restaurant, Karađorđeva 8a
Wśród tutejszych kelnerów bryluje Slobodan. Karty nie podaje, każe zamawiać swoje ulubione dania, a jest wśród nich wspaniała zupa rybna z tego, co pływa w rzece Sawie wpadającej w nurt Dunaju nieopodal (riblja čorba – 250 dinarów, czyli jakieś 9 złotych). W gęstej, klejącej się niemal do zębów paprykowej zawiesinie rybnej króluje karp, ale trzeba go traktować jedynie jako przystawkę do grillowanego suma z ziemniakami i podsmażanym burakiem liściowym. Rozklekotana już nieco kanciapa Promai stoi na samym brzegu rzeki Sawy, przy promenadzie wiodącej do przyciągającej turystów twierdzy z czasów celtyckich z jednej strony i do powstającego przy wsparciu inwestorów z Dubaju miasta przyszłości Belgrade Waterfront z drugiej.
![Belgrade Waterfront](http://nakarmionastarecka.pl/new/wp-content/uploads/2018/10/Belgrade-Waterfront-1.jpg)
Belgrade Waterfront
Wkrótce w okolicy stanie osiem hoteli, ponad dwadzieścia biurowców i wiele luksusowych apartamentowców, ale na razie ich miejsce zajmują wędkarze. Do środka Promaja Club nie warto wchodzić. Można się zakrztusić zapachem podgniłej wilgocią tapety. Lepiej zostać w ogródku, pod rozłożystym platanem, z widokiem na rzeczne głębiny. Poza zupą rybną można tu zjeść niemal wszystkie serbskie klasyki – na przykład jedne z lepszych w mieście grillowanych ćevapi i kopce rewelacyjnej sałatki szopskiej. Niech was nie zmyli sekcja przystawek, kryją się pod nimi całe fury jedzenia, jak w przypadku deski z serami, które wzięłam w końcu na wynos i dojadałam do końca pobytu.
Ambar Restaurant, Karađorđeva 2-4
Tuż obok Promai znajduje się jej rewers, kumulacja marzeń i fantazji Belgradu o lepszym, światowym życiu. Warto przyjrzeć się z bliska tym aspiracjom. Zaklęte są w haśle reklamującym restaurację: „Rediscover Balkan”, a smakują aperolem i sałatką z buraków serwowaną na łupkach. Ta część nadrzecznej promenady to obecnie ulubione miejsce spotkań klasy średniej z małymi pieskami w torebkach.
![promenada nad Sawą, w tle restauracja](http://nakarmionastarecka.pl/new/wp-content/uploads/2018/10/belgrad-promenada-wzdluz-rzeki-1.jpg)
promenada nad rzeką Sawą, w tle restauracja Ambar
Mornar, Dečanska 2
Drzwi do tego reliktu przeszłości dokładnie uszczelnia się przed upływającym czasem. To największy wróg tego miejsca, którego głównym walorem jest to, że nic się w nim nie zmienia od 1951 roku. Ani witryna z zakurzonymi deserami, ani brudne szklane popielniczki, ani maniery kelnerów, którzy w pierwszej kolejności obsługują osoby WAŻNE. Na pierwszy rzut oka są to jacyś emerytowani partyjniacy. Zamawiają pljeskavicę (pljeskavica na kajmaku – 599 dinarów), kopcą fajki, siorbią rakiję, a wszystko to popijają jeszcze kawą plujką. Nieważne. Wnętrza są piękne, komuna w najlepszym pałacowym wydaniu, a jedzenie najwspanialsze w mieście.
Specjalnością zakładu są dania z grilla, szczególnie flaki, zapiekane w gorącym glinianym naczyniu, z wierzchu chrupiące, w środku orgazmicznie miękkie (škembići na žaru – 470 dinarów). Świetne są zupa z fasoli, faszerowane papryki, a także te po prostu pieczone i podawane na przystawkę jedynie z odrobiną czosnku (pečena paprika – 179 dinarów). Papryka w Serbii to zresztą temat na oddzielny wpis – należy jeść, jeśli tylko nadarzy się okazja.
![škembići na žaru](http://nakarmionastarecka.pl/new/wp-content/uploads/2018/10/škembići-na-žaru-belgrad-1.jpg)
škembići na žaru
![zupa z fasoli](http://nakarmionastarecka.pl/new/wp-content/uploads/2018/10/Belgrad-Nakarmiona-Starecka-kafana-Mornar-1.jpg)
zupa z fasoli
![pljeskavica na kajmaku](http://nakarmionastarecka.pl/new/wp-content/uploads/2018/10/belgrad-pljeskavica-na-kajmaku-2-1.jpg)
pljeskavica na kajmaku
![pečena paprika](http://nakarmionastarecka.pl/new/wp-content/uploads/2018/10/pečena-paprika-belgrad-1.jpg)
pečena paprika
Manufaktura, Kralja Petra 13
Restauracja w reprezentacyjnej części miasta, jedna z niewielu, które klasyczną kuchnię serbską próbują podawać w nieco odmłodzonym wydaniu. W przeciwieństwie do poprzedniej, pełnej wybujałych pretensji, ta do rzeczy zabiera się prostolinijnie. Jest zatem wszystko, co miejscowa gastronomia ma do zaoferowania, tyle że w ładniejszej porcelanie. Docenia to nie tylko tłum turystów, lecz także miejscowych, zwłaszcza że do kotleta gra się tu na żywo skoczne bałkańskie melodie. Wszystko jest świetne, ale najlepsze i tak są jagnięce kiełbaski.
Bajlonijeva Pijaca
Nieopodal najbardziej zadeptanej i turystycznej ulicy Skadarlija mieści się okupowane przez miejscowych targowisko. Środek zajmują stragany z owocami i warzywami (najlepsze na świecie papryki, bakłażany i pomidory), obrzeża zaś budy z bajecznym asortymentem nabiału, wypieków i domowych makaronów. Pawilon z serami to sensacja sama w sobie. Sprzedaje się tu przede wszystkim największy skarb serbskiej kuchni, czyli kajmak. To coś pomiędzy masłem, serem a śmietaną, obłocznie słodkie i kojące, powstaje na bazie sfermentowanego kożucha i jest najlepszą rzeczą na świecie.
![kajmak belgrad](http://nakarmionastarecka.pl/new/wp-content/uploads/2018/10/Belgrad-Nakarmiona-Starecka-kajmak-1.jpg)
dojrzały i świeży kajmak
Kajmaku nie da się kupić mało, bo chce się od razu kilogram. Warto jednak wcześniej spróbować, jak bardzo różni się w smaku w zależności od stopnia dojrzałości. Im starszy, tym zadziorniejszy. Ja wolę najmłodszy, kajmak w fazie oseska. Do tego ciepła gibanica, trochę smażonych na miejscu ryb i można bankietować już na chodniku targowiska.
![Bajlonijeva pijaca](http://nakarmionastarecka.pl/new/wp-content/uploads/2018/10/Bajlonijeva-Pijaca-belgrad-1.jpg)
Bajlonijeva pijaca – tu trzeba spróbować wszystkich słodkości, nie tylko makowców z samego maku
![Bajlonijeva pijaca belgrade gibanica](http://nakarmionastarecka.pl/new/wp-content/uploads/2018/10/Bajlonijeva-Pijaca-belgrad-gibanica-1.jpg)
najlepsza na świecie gibanica z serem i szpinakiem
![Skaradlija](http://nakarmionastarecka.pl/new/wp-content/uploads/2018/10/skadarljia-1.jpg)
Skadarlija
Kalenić
Trochę dalej od starego centrum Belgradu jest drugi, popularniejszy bazar Kalenić. Z większym wyborem warzyw i kwiatów, jak również starych butów, tureckich dywanów oraz klipsów z lat 80.
![Kalenić](http://nakarmionastarecka.pl/new/wp-content/uploads/2018/10/Belgrad-Nakarmiona-Starecka-5-1.jpg)
bazar Kalenić
![Bajlonijeva Pijaca](http://nakarmionastarecka.pl/new/wp-content/uploads/2018/10/Belgrad-Nakarmiona-Starecka-10-1.jpg)
bazar Bajlonijeva Pijaca
Walter Sarajevski cevap, Strahinjića Bana 57
Ćevapi w Belgradzie to instytucja, jego spożycie rozgrzesza się o każdej porze dnia i nocy, a Walter to jedna z czołowych mięsnych świątyń, uwielbiana przez miejscowych. Towar jest tu zawsze świeży, przedniej jakości i tani. Drugim po ćevapi najchętniej zamawianym daniem jest wielka pljeskavica z kulką topniejącego na mięsie kajmaku, za którą zapłacicie jedynie 400 dinarów (około 14 złotych).
Ćevap kod Dekija, Strahinjića Bana 71
Parę numerów dalej, na tej samej ulicy, jest inne miejsce, w którym serwują bardzo dobre ćevapi. Klimat tu bardziej kameralny, ale standardy te same. – Mała porcja ćevapi? – Kelner skrzywi się z niesmakiem. – Ależ to danie zamawia się dla dzieci. Mała porcja jednak z pewnością wam wystarczy i zapłacicie za nią tylko 200 dinarów (około 8 złotych).
Dzielnica Zemun, okolice Kej Oslobođenja 69
Po drugiej stronie rzeki zaczyna się inne miasto – najpierw Nowy Belgrad, komunistyczny, a tuż po prawej stary, austrowęgierski. Most kiedyś był granicą pomiędzy ziemią okupowaną przez Turków a częścią znajdującą się pod dominacją Habsburgów. Pamiątek po tych czasach jest sporo, nie tylko w architekturze, lecz także w menu tutejszych restauracji. Idąc wzdłuż wybrzeża, można się poczuć jak nad Adriatykiem. Z okolic Triestu zresztą przypływa część serwowanego asortymentu, a przede wszystkim girice. To małe sardynki, słodziutkie i tłuściutkie, które zjada się w całości, razem z głową i kręgosłupem. Szukajcie ich w smażalniach przy samym wybrzeżu, przy ulicy Oslobođenja. Za dużą porcję rybek z lokalnym piwem zapłacicie około 400 dinarów (około 14 złotych).
Na deser
Crna Ovca, Kralja Petra 58
Wyśmienite, porządne lody rzemieślnicze o niebanalnych, ale lokalnych smakach, na przykład ciasteczek plazma czy kasztanów, z sezamem lub makiem. Na kulki albo w gotowych ładnych kształtach na patyczku.
Poslastičarnica Šuma, Simina 22a
Malutka kawiarnia z unikatowymi, robionymi na miejscu pralinkami. Podaje się je na przepięknej ręcznie malowanej ceramice z romantycznymi, florystycznymi motywami.
Edisan Pastry Shop, Trg Republike 5
Musy, piany, tiule, czyli szaleństwo współczesnego cukiernictwa bez żadnych kompleksów.
Mali Princ, Palmotićeva 27
Stare wnętrza iście wiedeńskiej pod względem wystroju kawiarni z dość tradycyjnym asortymentem ciastek i wypieków. Do popicia kawa po turecku parzona w tygielku.
Hotel Moskva, Terazije 20
Kiedyś najlepszy hotel w mieście, jedyny, w którym zatrzymywali się dewizowcy, a potem zagraniczni korespondenci w czasie wojny. Dziś na parterze wciąż przesiadują kurtyzany i starzy Rosjanie, zajadając się staroświeckimi tortami przekładanymi kremem na margarynie.
Uzitak Coffee Selection & Delights, Hilandarska 4
Mikroskopijne miejsce z bardzo fajną atmosferą i doskonałą kawą.
Zrno, Njegoševa 52
Równie mała przestrzeń ale z bardzo dużym wyborem ziaren i niezwykle urodziwą obsługą.
Na wieczór
Endorfin Bar & Restaurant, Braće Jugovića 3
Pastis Bistro, Strahinjića Bana 52
Zagłębie barów przy Cetinjska 15
Splavovi – barki na rzece
Drugstore, Bulevar Despota Stefana 115
Byliście kiedyś w Belgradzie? Jakie macie wrażenia? A może planujecie dopiero wypad do stolicy Serbii? Piszcie w komentarzach.
Nakarmiona Starecka jest również na Facebooku i Instagramie. Zapraszam!