Zagłębie mężczyzn, kwitnąca kultura après-ski i niekończąca się impreza. Śniegu i narciarskich tras jest tu tyle, co procentów – dużo!
Do doliny Paznaun wraz z całą grupą jeżdżących na nartach dziennikarek zaprosiło mnie Narodowe Biuro Promocji Austrii – dzięki niemu mogłam poznać jeden z 10 największych ośrodków w Tyrolu. Składają się na niego cztery miejscowości: Kappl, See, Ischgl i Galtür.
Dolina Paznaun to aż 351 kilometrów stoków oraz 70 wyciągów i kolejek. Dolina słynie również ze stoków do freestyle’u oraz z malowniczych tras biegowych. Region położony w zachodnim Tyrolu rozciąga się na długość około 30 kilometrów i graniczy z krajem związkowym Vorarlberg oraz Szwajcarią. Tę ostatnią granicę łatwo zresztą przekroczyć – nie odpinając nawet nart – i zjechać prosto w kuszące objęcia strefy bezcłowych zakupów.
Poniżej znajdziecie opis poszczególnych ośrodków, które udało mi się odwiedzić podczas press tripu.
Ischgl – długość tras narciarskich: 172 kilometry (w tym 99 kilometrów czerwonych tras i 22 kilometry czarnych), 45 wyciągów, wysokość: 1377-2872 metry, karnet dzienny: 53 euro, sezon trwa od 23 listopada do 1 maja
To była nasza baza wypadowa, a także miejsce zarządzania kryzysem. A ten się zdarzył, bo w tym roku spadło bardzo dużo śniegu i w związku z tym w całym regionie podskoczył stopień zagrożenia lawinowego. Narciarskie plany naszej dziennikarskiej paczki zatem musiały się nieco zmienić. Większość czasu spędziliśmy w dolnych partiach gór – górne były zamknięte ze względu na mgłę, duże opady śniegu i mocny wiatr. Ale udało się zobaczyć efekty corocznego konkursu rzeźb ze śniegu Formen in Weiss. W tym roku wygrały kopulujące smerfy.
Życie poza trasami w Ischgl jednak kwitło. Miasteczko nie bez przyczyny nazywane jest zimową stolicą rozrywki, a nawet austriacką Ibizą. Co roku odbywają się tu słynne w całej Austrii koncerty Top of the Mountain – na scenie pojawiły się już takie gwiazdy jak Tina Turner, Bob Dylan, Beyoncé czy Rihanna. Impreza trwa właściwie cały czas – codziennie, popołudniami, kwitnie kultura après-ski, z tarasów i barów wylewają się tłumy sączące aperitif, a nocami muzyką tętnią miejscowe dyskoteki i kluby. Od siebie dodam, że Ischgl to miasto mężczyzn. Ściągają tu watahami nie tylko z Austrii, lecz także z Niemiec czy Danii, często z okazji wieczorów kawalerskich. Miejscowi śmieją się, że kobietom należałoby zapisywać pobyt w Ischgl jako kurację poprawiającą samoocenę. Sama ich obecność budzi już duże zainteresowanie.
Galtür – długość tras narciarskich: 49 kilometrów (w tym 26 kilometrów czerwonych i 12 kilometrów czarnych), 100 kilometrów tras do narciarstwa biegowego, wysokość: 1635-2297 metrów, karnet dzienny: 42 euro, sezon trwa od 8 grudnia do 15 kwietnia
Spędziłyśmy tu jeden dzień na biegówkach. Przemierzałyśmy piękny krajobraz pod czujnym okiem instruktora, który pokazał nam między innymi, jak na biegówkach zjechać z góry, i w wyjątkowym towarzystwie jego psa, który miał z naszej wycieczki chyba największą frajdę.
Odwiedziliśmy także Alpinarium, którego jedna ściana jest wałem przeciwlawinowym. Stanęła wraz monolitowym budynkiem po tragicznym w skutkach zejściu lawiny w 1999 roku. Zginęło wówczas 31 osób. Oglądając wystawę w Alpinarium można się dowiedzieć, jakie były przyczyny i przebieg zejścia lawiny. Upamiętniono tu również ofiary tej przerażającej katastrofy. Wizyta w tym miejscu była jednym z ciekawszych punktów programu wyjazdu, wiele nam uświadomiła i pogłębiła respekt wobec przyrody. W przyszłości na pewno nie będę ignorować komunikatów dotyczących bezpieczeństwa w górach, które czasami, szczególnie zblazowanym narciarzom, mogą wydawać się przesadzone.
See – długość tras narciarskich: 45 kilometrów (w tym 25 kilometrów czerwonych i 8 kilometrów czarnych), wysokość: 1042-2456 metrów, karnet dzienny: 44 euro, sezon trwa od 15 grudnia do 6 kwietnia
Tu jeździło mi się najlepiej, mimo że ten ośrodek nie należy do największych; jest o wiele mniejszy od Ischgl. Stoki w regionie See są jednak bardzo szerokie, zjeżdża się zatem po nich nadzwyczaj komfortowo. Ośrodek jest przyjazny rodzinom, dzieci można zostawić w przedszkolu na Medrigalm, a potem jeździć długo – tylko tu stoki działają także późnym wieczorem, do godziny dwudziestej drugiej.
Plan wyprawy do ostatniego, czwartego ośrodka – Kappl – pokrzyżowała niestety pogoda. Tego dnia nie działał żaden wyciąg. Może uda się następnym razem?
Dolina Paznaun: gdzie spać?
Do wyboru ponad 500 kwater wszystkich kategorii. Ja spałam w prawdziwej tyrolskiej chatce. No prawie, bo o tyle niespotykanej, że mieściła się w hotelowym pokoju. W 4-gwiazdkowym hotelu Solaria można skorzystać nie tylko z basenu i kompleksu saun, w których można było się wygrzać po całym dniu na stoku, lecz także z restauracji z dobrą kuchnią i ofertą śniadaniową. Przygotowano tu dla mnie nawet na śniadanie specjalną wersję jaglanki z warzywami.
Dolina Paznaun: gdzie jeść?
Skoro o jedzeniu mowa – jaglanka była najzdrowszym posiłkiem, jaki zdarzyło mi się w trakcie tej wyprawy zjeść. Reszta biła wszystkie rekordy kaloryczne, ale była równie imponująco smaczna. Pisałam już o tym w poście „Pobiłam swój rekord: 18 000 kalorii w 4 dni”.
W dolinie Paznau do wyboru jest aż 45 restauracji – od wykwintnych lokali po bary samoobsługowe. Oto kilka, w których miałam okazję zjeść.
Uwaga – w Austrii wciąż można fajczyć papierosy w miejscach publicznych – również w knajpach. Są to z reguły jednak wydzielone pomieszczenia, chociaż zdarzało mi się wpadać w obłoki papierosowego dymu.
1. Restauracja Alpenhaus Mountain VIP Club, Ischgl
Na parterze od rana trwa après-ski, ale już na pierwszym piętrze jest cisza, spokój i luksus. W naturalnych, surowych wnętrzach można rozkoszować się pięknym widokiem na stok – i oczywiście jedzeniem. Jadłam tu świetne risotto z boczniakiem mikołajkowym oraz zupę dyniową.
2. Restauracja Schlossherrnstube w 5-gwiazdkowym Schlosshotel, Ischgl
Odznaczona trzema czapkami kucharskimi Gault & Millau piękna, rustykalna restauracja specjalizuje się w nowoczesnej, eksperymentalnej odsłonie miejscowej kuchni. Czego ja tu nie jadłam! Szef kuchni Gustav Jantscher przygotował dla nas przekąski na byczym rogu, doniczkę z rzeżuchą, do której były dołączone nożyczki, a na deser lody magnum w biurowych szczypcach.
3. Restauracja Walserstube, Mathon
Przepyszna kuchnia regionalna w starym, ponad 400-letnim domu. Niski sufit, zapadająca się drewniana podłoga, okopcone, kamienne ściany i niezwykła, biesiadna atmosfera. Idealne miejsce na fondue, pieczone ziemniaki z serem i cesarski omlet kaiserschmarrn.
4. Restauracja Gratli, See
Szefem tutejszej, położonej na wysokości 2220 metrów kuchni jest Polak, naszych rodaków nie brakuje także w obsłudze. Wszyscy przyjeżdżają tu do pracy sezonowej z Wrocławia. Polak, ale gotuje jak Austriak, jadłam tu świetne kluchy z serem, czyli käsespätzle, ziemniaczane okruszki maluns (przepis na nie znajdziecie TU), a na deser omlet cesarski – kaiserschmarrn.
Dolina Paznaun: ile kosztuje wynajęcie nart?
Ceny z wypożyczalni w Ischgl: wersja ekonomiczna nart – 28 euro za dzień/129 euro za tydzień; narty ze średniej półki – 34 euro za dzień/164 euro za tydzień; luksusowe – 44 euro za dzień/195 euro za tydzień.
Co warto przywieźć z doliny Paznaun:?
Miejscowy około 40-procentowy destylat, speck i olej z prażonych pestek dyni. Region jest znany z upraw dyni i rzeczywiście tutejszy olej jest intensywniejszy i bardziej aromatyczny od naszego.
Jak dostać się do doliny Paznaun?
Aż 70% Polaków jeżdżących do Austrii wybiera samochód. Ale do Tyrolu można również dolecieć samolotem, na przykład Polskimi Liniami Lotniczymi LOT oraz Austrian Airlines, z warszawskiego Okęcia kursują rejsy do Innsbrucka, Monachium i Zurychu. Do Wiednia można także dojechać Polskim Busem.
Jeśli macie jakieś pytania dotyczące doliny Paznaun, zostawcie je poniżej. Postaram się pomóc! Czekam też na wasze komentarze. Czy macie jakieś narciarskie doświadczenia z Kappl, See, Ischgl albo Galtür? Piszcie, jestem ciekawa!
Podobał Ci się mój artykuł? Kliknij „Lubię to!” lub „Udostępnij”. Nakarmiona Starecka jest również na Facebooku i Instagramie. Zapraszam!
Partnerem postu jest Narodowe Biuro Promocji Austrii