Podcasty
Co nowego?
Co nowego?
Jestem na Patronite!
Co to znaczy?
To znaczy, że możesz stać się moim patronem i zadeklarować chęć cyklicznego wspierania mnie wybraną przez siebie kwotą.
Jestem na Patronite!
To znaczy, że możesz stać się moim patronem i zadeklarować chęć cyklicznego wspierania mnie wybraną przez siebie kwotą.
Życie jest za krótkie na złe jedzenie
Madryt: przewodnik kulinarny. 12 miejsc, gdzie musisz zjeść
Czym smakuje życie jak w Madrycie? Churros maczanymi w czekoladzie na śniadanie, soczystymi grillowanymi sardynkami, które zjada się rękoma, a ości rzuca na podłogę, wreszcie patatas bravas popijanymi piwem o północy. To tylko namiastka skąpanej w tłuszczu diety, dla równowagi utkanej z sieci pełnej skarbów mórz: zdrowych ryb i owoców morza. PS Loty do stolicy Hiszpanii są teraz w b. dobrej cenie!
Madryt: najbardziej modne i odjechane miejsca
Madryt to kulinarne eldorado. Po zjedzeniu tapas i przywitaniu północy kilogramem patatas bravas możecie jednak zapragnąć odmiany. Oto trzy miejsca, gdzie bez względu na obciążenie żołądka wróci wam poczucie humoru. Zajrzyjcie do makabrycznej mordowni Sala de Despiece, komiksowej Street-XO uhonorowanego gwiazdkami Michelin szefa kuchni Davida Muñoza, a na koniec zjedzcie sorbet w kształcie nosa.
Paryż: przewodnik kulinarny. 8 miejsc, gdzie musisz zjeść
Od której strony ugryźć Paryż? Zaczniemy od klasyki, legendarnego bistro Bouillon Chartier, gdzie podają latające escargots à la bourguignonne, potem w CheZ Aline, czyli u żony szefa kuchni Le Chateaubriand, zjemy kanapkę z cielęcym ozorem i kiszoną kapustą, a następnie w modnym i randkowym L’îlot – oziębłe, podawane na lodzie kraby, ostrygi i ślimaki. Wszystko popijemy chablis w Le Baron Rouge.
Paryż: przewodnik po najlepszych cukierniach
Przed wyjazdem do stolicy elegancji i mody postanowiłam, że zapominam o diecie, nie dbam o formę, biorę sukienki na gumce i nie liczę kalorii. Na co dzień wolę co prawda śledzie od słodyczy, ale gdzie, jeśli nie w Paryżu, miałabym słodko zgrzeszyć? Odwiedziłam cukiernię Mori Yoshidy, Sadaharu Aoki, zjadłam czekoladowe ciastko u Jean-Paul Hévin, karmelki od Jacques Genin, czekoladę u Henri Le Roux.
Legal Cakes – cukiernia z batonami dla pakerów
Batony Legal Cakes polecił mi mój trener. W porównaniu z chemiczną konkurencją gotowców, których skład jest dłuższy od mojej nogi, miały zaledwie parę składników, i to same naturalne. Całość zaś (szczególnie w przypadku batona Sneaky) była zadziwiająco smaczna, sycąca i miała jakże cenne dla wszystkich pakujących białko! Okazało się, że Legal Cakes ma też cukiernię, w której można zjeść śniadanie.
Ceviche Bar – ryba z Maradoną
Rrriba – mówi Martin Gimenez Castro, z argentyńska obracając literę „r” na języku. Opowiadając o swoim nowym lokalu, jego pomysłodawca i szef kuchni co chwilę wpada w wibracje – bo nie dość, że „rrriba”, to jeszcze „surrrowa”. Przy ulicy Twardej, w apartamentowcu Cosmopolitan reklamowanym przez ślicznego Jimka Dębskiego, powstało pierwsze w Polsce miejsce specjalizujące się w latynoskim ceviche.
Wodna Wieża – Pszczyna wystawia policzki na trasie
Skoro w samym centrum Warszawy można postawić wielki maszt z gigantyczną flagą, kościoły mogą przypominać kury, a motele przy szosach – zamek Gargamela, to czemu w Pszczynie nie miałaby działać steampunkowa restauracja? Wszystko jest kwestią kasy i braku klasy. Wbrew konwencji i zapowiedziom jej twórców menu wcale nie rości sobie pretensji do kulinarnej awangardy, stawia raczej na klasyczne smaki.
Shoku – po japońsku na Woli
Nowa japońska restauracja Shoku serwuje asian fusion. Są tu m.in. rolki z łososiem i tuńczykiem podawane z salsą pomidorową i guacamole, a nawet burger z japońskim kotletem wieprzowym tonkatsu. Otoczenie jest równie eklektyczne: pofabryczne budynki kontrastują z nowymi szklanymi biurowcami, a korporaci spieszący na sushi wpadają na harcerzy dziarsko maszerujących do Muzeum Powstania Warszawskiego.
Bar Don – niekoniecznie polski Jiro
Podobnie jak Jiro Ono, odznaczony trzema gwiazdkami Michelin, tak Yuichiro Yoshida pracuje w ukrytej, niepozornej lokalizacji. W środku kończą się analogie – cerata w bure plony polskiej ziemi i plastikowe krzesełka, które w sytuacji podbramkowej pali się na grillu u szwagra, nie pozostawiają złudzeń. To nie słynny bar z sushi ukryty w podziemiach tokijskiego metra, ale mokotowski Bazar Lotników.