Restauracja mieści się przy parku Morskie Oko, w jego dolnej części, przy ulicy Belwederskiej. W lecie właściciele lokalu wykorzystują jego położenie, sadzając gości w wypielęgnowanym, urokliwym ogródku. Zimą zaś można się delektować ciepłem przytulnego, kameralnego wnętrza z widokiem na park. W krótkiej karcie kuchnia polska w subtelnym wydaniu, kompilacja sezonowej straganowej oferty oraz wciąż trudno dostępnych delikatesów od małych producentów, takich jak sery Kaszubskiej Kozy, kapusta kiszona z Charsznicy, kumpiak z Podlasia czy kindziuk. Oto trzy dania, które można znaleźć w aktualnej karcie.
Na początek czekadełko – pieczone na miejscu malutkie drożdżowe bułeczki z pastą z pestek słonecznika i ciecierzycy oraz sałatką z kiełków i rzodkiewki. Bułeczki są jeszcze ciepłe i trudno się powstrzymać, by nie połknąć ich w ekspresowym tempie razem z dodatkami.
Podany na ciepło sernik z ricotty, camembertu i musu z dyni (34 zł) zachwyca lekkością, przyjemnym serowym aromatem, pięknym od dyni pomarańczowym kolorem i rozpadającym się maślanym spodem. Świetnie komponuje się z podsmażonymi na maśle i czosnku mięsistymi prawdziwkami i olejem koprowym. Całość sprawia wielką przyjemność i kieruje uwagę do malutkiej, ukrytej za barem kuchni. Ktoś tam potrafi bardzo dobrze gotować i ma dobre pomysły.
Skrei z długo dojrzewającą kiełbasą, jarmużem, palonym ziemniakiem pod pierzynką z chrzanu, podany na musie z szarej renety (56 zł) to bardzo duże i sycące danie. Na talerzu wśród polskiej, sezonowej reprezentacji jest gwiazda z Norwegii. Skrei, poławiany od stycznia do kwietnia, to tłusty i dorodny dorsz. Przygotowany w punkt, bo mięso ma soczyste, a skórkę przyjemnie chrupiącą. Podobnie dopracowane jest jego towarzystwo. Mus z szarej renety jest perfekcyjnie muślinowy, a z palonego ziemniaka można by wykreować oddzielne danie. Dyskusyjne jest tylko połączenie delikatnego mięsa ryby z kiełbasą – smak skrei ginie bowiem gdzieś pomiędzy resztą mocnych dodatków.
Sum jest znów bardzo dobrze przygotowany i bardzo smaczny, a podane do niego czipsy z ziemniaka są świeże i robione na miejscu (49 zł). Jednak do paru drobiazgów można by się przyczepić. Ryba pływa w brytfance wypełnionej śmietanowym sosem z francuską musztardą i jest go w stosunku do ilości mięsa nieco za dużo, dekoracja, cienko pokrojone rzodkiewki i kiełki, jest taka sama jak w poprzednich daniach (nawet w czekadełku), a forma podania – najmniej nowoczesna.
Mała Polana Smaków, chociaż ma dopiero nieco ponad rok, sprawia wrażenie zasiedziałej. Nie tylko dzięki przytulnym elementom wnętrza, odsłoniętym do cegieł ścianom, surowym deskom oraz przytulnym poduchom, lecz także kuchni. Andrzej Polan i jego zdolni kucharze stawiają na szczerość i wysoką jakość składników. Są też świetnie przygotowani warsztatowo, więc nawet proste kompozycje zachwycają kunsztem wykonania. Nic dziwnego zatem, że restauracja wciąż ma komplet gości. Nie tylko z zagranicy.
Mała Polana Smaków
ul. Belwederska 13, Warszawa
godziny otwarcia: pon.-niedz.: 12:00-22:00