Juice Press People znalazło się w zestawieniu pięciu najbardziej instagramowych kawiarni w Warszawie według Harper’s Bazaar. Jednak to nie durny ranking jednego z najdłużej wydawanych i, wydawałoby się, mądrzejszych magazynów o modzie zainteresował mnie tym miejscem. Skusiła mnie obietnica zdrowej przegryzki opartej na modnych, również na Instagramie, a jakże, smoothie bowls i wyciskanych na zimno sokach, które lokal propaguje w swojej nazwie.
Juice Press People przykucnęło za ścianą zasłużonego Między Nami, przy ulicy Brackiej, w pobliżu trzęsącego się w posadach Smyka. Lokal rzeczywiście ma fotogeniczny potencjał – z antresoli można nie tylko zaglądać do talerzy gości z parteru, ale i podziwiać ciekawą, oryginalną starą posadzkę dywanową wyprodukowaną w nieistniejącej już przedwojennej fabryce wyrobów kamionkowych i szamotowych Marywil w Radomiu. Przed Juice Press People działał tu zakład kuśnierski, a jeszcze wcześniej – modystka, nie dziwi więc, że pretensje modowe lokal ma już w samych ścianach.
W Juice Press People szczególnie eksponowane są soki, zarówno do wypicia na miejscu, jak i kupienia na wynos – jest ich tu cała ściana, którą zajmuje wysoka na dwie kondygnacje lodówka. Do moich ulubionych należą „zielony detoks”, ze szpinaku, z ogórka, ananasa, jabłka i imbiru, oraz słodko-kwaskowaty „iron man”, z buraków i pomarańczy z dodatkiem kurkumy.
Lekkie, smaczne i pomysłowe są zupy dnia (dwukrotnie jadłam tu bardzo gęsty i ciekawy dyniowy przecier, 12 zł) oraz sałatki i kanapki na bazie warzyw. Świetny i przekorny jest tatar z buraka z kaparami, pinolami i fasolką szparagową z nowej, wiosennej karty. Mocny w smaku i sycący.
Natomiast smoothie bowl romantyczne i niewinne jest tylko z wyglądu. W rzeczywistości to misa, która spokojnie może być obiadem – na oko, lekko licząc, ma z tysiąc kalorii, ale dobrych, pełna jest bowiem tzw superfoods, produktów o działaniu prozdrowotnym. Próbowałam dwóch mis (23 zł): jedna zawierała mus z truskawek, bananów, pomarańczy i acai, udekorowany wiórkami kokosowymi, jagodami goji i pestkami granatu, w drugiej był zielony, gęsty mus ze szpinak i awokado, obsypany morwą, pestkami dyni, nasionami chia i konopi. Obie misy miały przyjemną, muślinową konsystencję przełamaną chrupiącą dekoracją i złożony, słodkawy, wciągający smak. Nie jadłam już potem kolacji.
Desery w Juice Press People są równie zdrowe, a w dodatku wegańskie i bezglutenowe. Niestety, zdarza się, że mocno bazują na rafinowanym oleju kokosowym. Ten ostatnimi czasy, nie wiedzieć czemu, jest stawiany na półce ze zdrową żywnością, choć ze zdrowiem ma niewiele wspólnego – składa się głównie z przetworzonych nasyconych tłuszczów trans. „Wege sernik” (12 zł), prócz sporej ilości oleju kokosowego, ma jeszcze orzechy pekan, daktyle, migdały, kakao, skórkę pomarańczy i syrop z agawy z dodatkiem imbiru. Szkoda, że to, co głównie zostaje po jego zjedzeniu, to posmak tłuszczu. Muszę jednak od razu dodać, że w reakcji na moją krytykę właścicielka zadbała, by rzeczony olej rafinowany został zastąpiony jego nieco zdrowszą, tłoczoną na zimno wersją. Mam nadzieję, że już na stałe.
Moim ulubionym tutejszym ciachem jest „wegan brownie”, ciężki, wilgotny, sycący na długie godziny, porządny blok zdrowych kalorii obsypany pestkami granatu (10 zł) – ciasto z orzechów włoskich, migdałów, oleju kokosowego, mleka migdałowego, daktyli, rodzynek z ciekawym dodatkiem pieprzu cayenne, cynamonu i soli himalajskiej. Zdecydowanie wygrywa z orkiszowymi goframi z owocami i skądinąd pysznym sorbetem bananowym (16 zł).
Do Juice Press People możecie zabrać psa, będzie zachwycony możliwością wylizania okruszków.
Juice Press People
ul. Bracka 18, Warszawa
godziny otwarcia: pon.-pt.: 8:30-19:00, sob.: 9:00-18:00, niedz.: 9:00-16:00