Pierwszą połowę lutego spędziłam na jedzeniu pączków i nie była to konsumpcja bezrefleksyjna. Udało się z niej wyciągnąć parę wniosków, chociażby w formie tekstu dla Gazety Wyborczej. Mimo kryzysu tegoroczne pączki wcale nie straciły animuszu ani też przesadnie nie zdrożały. Ich ceny wahały się w zależności od stopnia wyrafinowania i jakości użytych składników od 4 do 15 zł. Spróbowałam około 40. tegorocznych pączków na potrzeby pisania artykułu dla Wyborczej i powiem więcej. Pączki dały w tym roku czadu i poszły w stronę eksperymentów. Były więc pączki od początku robione na zakwasie, a nie na drożdżach (mokotowska kawiarnia i cukiernia Panna przy ul. Kwiatowej 25), pączki na wytrawnie z kaszanką (Pajda manufaktura chleba przy ul. Montwiłłowska 1/u1 i ul. Bora-Komorowskiego 56a), a nawet takie z twarogiem i wiśniowymi powidłami (Domo Bake przy ul. Dobrej 26 na Powiślu).
Dzięki tegorocznej degustacji, której możecie posłuchać w formie mojego podcastu z gościnnym udziałem Sugarlady, Rozkosznego i Kuchcika, odkryłam przede wszystkim nowe miejsce, jakim jest dla mnie piekarnia Kromka na warszawskich Siekierkach przy ul. Ananasowej 33/U5. Nigdy wcześniej tam nie dotarłam, a to duży błąd, bo wypieka wspaniale, głównie pieczywo na zakwasie, ale też i słodkości. Pączki z Kromki okazały się najbardziej dopracowane i wyrafinowane w kompozycjach nadzienia. Na długo zapamiętam szczególnie jedno z nich. Był to lemon curd umiejętnie podkręcony bazylią. Cudo.
Baja, czyli wegańska cukiernia przy ul. Solec 85 na warszawskim Powiślu, też wzbudziła niemałą sensację pączkami dla księżniczek i księciuniów. Szalenie efektownymi i równie dopracowanymi. W głowie mi się literalnie zakręciło po pączku „pijana śliwka” z powidłami i śliwką w rumie, chociaż największe wrażenie zrobił na mnie chyba pączek z marakują obsypany bogactwem płatków kokosowych.
Z tych bardziej klasycznych – pączki z Być Może, klasyczne z wyglądu i receptury, robione według prawideł starego rzemiosła, czyli szprycowane nadzieniem jeszcze przed smażeniem, ale wypełnione ujmująco aromatycznym i rześkim wręcz farszem ze świeżych i nieprzetartych prażonych malin. Intrygował też pączek z cukierni Meryk, której pracownia mieści się przy ul. Patriotów 125 w Wawrze mająca także swoją satelitę w postaci punktu w przejściu podziemnym w metrze Ratusz. W jednym pączku połączono klasyczne ciasto z najmodniejszymi trendami w postaci nadzienia. Pisząc ten tekst marzę po cichu o merykowym pączku wypchanym kremem ze słonych pistacji.