W te okolice zaglądało się raz do roku – by nabyć podręczniki w księgarni Wydawnictw Szkolnych i Pedagogicznych na ulicy Kredytowej oraz by je później sprzedać na placu Dąbrowskiego.
Cały rok należało się powstrzymywać od mazania po nich długopisem, dorysowywania pantofelkom i stawonogom niepokojących formą narządów rozrodczych, a scenom ważnych bitew – kosmitów. Podręczniki obkładało się w papier, wystarczyło go potem zsunąć, a ze stron wytrzeć gumką ślady niepoprawnych odpowiedzi wpisanych ołówkiem i wyłożyć książki na kocu rozpostartym na trawniku przy placu. Uzbierane złotówki wydawało się na piwo w Indeksie przy uniwerku. To była jakaś forma nauki, przedsiębiorczości na przykład.
Po książkach nie ma dzisiaj śladu, znak czasu, edukację wyparła zabawa. Miejsce po księgarni Wydawnictw Szkolnych i Pedagogicznych zajął zalany mojito klub Libido (chyba też już zamknięty?), a dalej nowy kombinat – klub, restauracja, kawiarnia i księgarnia (Super Salonu) – o kryptonimie Miłość.
Ach, więc tu się bawią najładniejsi i najmodniejsi – pomyślałam, omiótłszy wzrokiem Miłość oraz efektowne, adekwatne do niej wnętrza. Na ścianie, za didżejską konsoletą kaskadowo wije się roślinność, sufit zdobią papierowe krynoliny, kontury przestrzeni zygzakiem oszukuje konstrukcja oświetlenia. Słowem, Miłość jest światowa i niepokojąca, bo z reguły pięknym wnętrzom towarzyszy fatalna kuchnia.
Restauratorom, którzy wydają wszystko na dizajn, nie starcza już pomysłów na menu. Tym razem jest inaczej. Dania co prawda pojawiają się po czterdziestu pięciu minutach oczekiwania, ale są ciekawe, kolorowe i smaczne. Dorsz w panko, lekki, chrupiący, czuje się doskonale w towarzystwie dojrzałego mango i sałaty (25 zł), sałatka z komosą, granatem i pomarańczami to świetna opcja dla mięsosceptyków (25 zł.), a serca wołowe są usmażone w punkt i mają wyczuwalny aromat alkoholu, w którym się marynowały (28 zł).
Szkoda tylko, że podano je na koszmarnych i niepraktycznych łupkach, chusteczkami trzeba tamować sos, który spływa z nich na stolik i dalej na buty. Najsłabiej ze wszystkich zamówionych czterech dań wypadł gulasz wołowy z opiekanymi ziemniakami – smaczny, ale nie tak zaskakujący jak reszta dań (17 zł).
Przyjemnie się tu siedzi, świat wydaje się piękniejszy i pełen miłości. Jak dobrze, że już nie muszę sprzedawać książek. Na jedną z najdroższych kaw w Warszawie (drip w Miłości na ziarnie z Etiopii wypalanym w Kofi Brand kosztuje 14 zł) na pewno nie byłoby mnie stać.
Miłość
ul. Kredytowa 9
Warszawa
godziny otwarcia: 9:00-6:00