Kazik śpiewał kiedyś, że nie ma sensu kupować kredensu. Tylko rockmanowi takie bzdury mogą ujść na sucho. Przecież każda gospodyni wie, że kredens to najpraktyczniejszy mebel w domu. Ja kupiłam swój za bezcen na Śląsku. Przyjechał nieco zaniedbany. Trzeba było go...
Recenzje
Kraków: Ed Red. Polskie sezonowane steki
SMS w nocy parę miesięcy temu. „Chrząstowski odchodzi z Ancory, będzie smażył steki w Ed Red!”, pisze znajoma blogerka kulinarna. Plotki w światku kulinarnym rozchodzą się szybciej niż oficjalne notki prasowe. Te dużo później zazwyczaj potwierdzają pogłoski. Tak było...
Ale Wino – nieśmiała, ambitna kuchnia
Na tyłach bardzo pretensjonalnej ulicy schowało się zupełnie bezpretensjonalne miejsce z winem i ciekawą kuchnią. Poznajcie Ale Wino. Jedwabne poszewki na poduchy, dostojne i ciężkie zasłony, butiki Macieja Zienia, Roberta Kupisza, Ani Kuczyńskiej, Krzysztofa Stróżyny...
Gringo Bar – tex-mex dla ziomów
Na Mokotowie powstała hiphopowa miejscówka z burrito, nachos i quesadillą z bardzo dobrych, świeżych składników. Poznajcie Gringo Bar. Przyznaję, piszę na lekkim haju. Ledwo wróciłam do domu, schody pokonałam na czworakach, a przez całą drogę nie mogłam się pozbyć...
Wilczy Głód – smaczne rodzinne wygibasy
Miałam kilka lat, gdy zaczęłam bawić się w restaurację. Korzystałam z okazji, gdy w domu zbierali się krewniacy. Atakowałam ich książką telefoniczną, udającą menu, prosząc, by złożyli zamówienie na swoje wymarzone dania. Byłam kelnerką opryskliwą i niezbyt uprzejmą....
Il Cavaliere – kreacje z poprzedniej epoki
Dwie najbardziej pożądane przez restauratorów blogerki kulinarne i ja. Spotykamy się na Hożej, we włoskiej restauracji Il Cavaliere. Tutejsza kuchnia zapowiada się bezpretensjonalnie i smacznie. Gorzej wypada wnętrze lokalu. Beżowe ściany, kawowe dywaniki, ciężkie...
Bibenda – mała teksańsko-polska biba
To było długo wyczekiwane dziecko. Beniamin i Zbyszek – kuzyni, jeden z Polski, drugi ze Stanów, znani z klubu kolacyjnego Ma Noże i Może – zapowiadali się na świetnych ojców. Kiedy wreszcie pojawiła się Bibenda, wszyscy trzymali kciuki za udany poród. Obserwuję...
Koszmary warszawskiej gastronomii część 5.
Stołeczni restauratorzy rzadko zaskakują. Wolą bezpieczne rozwiązania, które sprawdziły się u konkurencji. Stąd knajpy klony, każda kolejna podobna do poprzedniej. W wystroju, ofercie i sposobie podania dań. I na tych najbardziej banalnych i do skrętu żołądka...
Efes – najlepsze kebaby z okienka
Ostatni raz spowiadałam się przed Pierwszą Komunią Świętą. Lista grzeszków kulinarnych zatem jest długa. Pokutę jednak odprawiłam (zgagą po koszmarach, patrz tu i tu, i tu, i tu). Sumienie miałabym czyste, gdyby nie Efes. Pewna słabostka, której ulegam regularnie. Raz...